Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Na śmierć i życie w 60 sekund
 09.02.2016 22:38
Czy warto ryzykować swoje życie dla kilku chwil adrenaliny ? A może tak naprawdę to chęć poznania nieznanego ?

               Żużel to dla niektórych tylko jazda w kółko  nieodpowiedzialnych szaleńców.  Tak naprawdę żużel to sposób na życie. Ludzie, którzy raz go posmakują, natychmiast się uzależniają. Tutaj nie ma mowy o chwilowej fascynacji czy modzie.  Zawodnik żużlowy to w pewnym sensie szaleniec, ale tylko w pozytywnym tego słowa znaczeniu.  Dla mnie to niesamowicie wysportowany, odważny i lubiący ryzyko mężczyzna.  Przez 60 sekund można poczuć się jak Bóg ? moje życie w moich rękach. Jednak chyba nie do końca?Czy 60 sekund adrenaliny i złoty puchar są warte utraty życia, zdrowia, porzucania nauki w szkole? Nigdy nie można być do końca pewnym. Tutaj pojawia się pytanie do zawodników, czy wyobrażają sobie życie bez czarnego sportu.  Zapytany o zdanie Daniel Pytel (zawodnik Speedway Instal Wandy Kraków ) odpowiada :

 

- ? Nie wyobrażam sobie, abym nie mógł jeździć bądź nie chciał, żużel to sport który uzależnia, daje wiele radości a nieraz wielkiego kopa w cztery litery, ale mimo tego nie umiem sobie wyobrazić mojej rozłąki z motocyklami ?

 

Również na to samo pytanie (czy wyobrażasz sobie swoje życie bez czarnego sportu?) odpowiedział Adrian Szewczykowski ( zawodnik PSŻ Poznań) :

- ?Szczerze, to nie wyobrażam sobie tego. Zacząłem swoją przygodę z mini żużlem w wieku 6 lat, wiele temu poświęciłem i jeśli miałbym momentalnie z tego zrezygnować, byłoby to ciężkie.?

Co na to kibice ? Czy uważają, że warto ryzykować zdrowie i życie oraz często porzucać szkołę na rzecz tego sportu, tych 60 sekund adrenaliny? Postanowiłam zadać pytanie redaktorowi naczelnemu portalu zuzelend.com ? Tomaszowi Jastrzębskiemu, który wyraził się jasno:

 

- ?Nie dla każdego najważniejszym egzaminem będzie matura.  Jeżeli czujesz, że swoją dojrzałość możesz sprawdzić tylko na motocyklu to idź za głosem serca?.

             Minione lata pokazały nam, że często zawodnicy stojący pod taśmą są jak dzieci we mgle. Błądzą we własnych myślach, zapominają o konsekwencjach, zdarza się, że nie przymykają manetki gazu. Chcą być coraz szybsi, lepsi, niepokonani! Ostatni sezon napisał najgorsze z możliwych scenariuszy.  Niedokładnie przygotowane tory oraz ogromna presja przysporzyły widoku ludzkiego cierpienia i łez? Zawodnik to nie maszyna do robienia pieniędzy i zdobywania pucharów, to człowiek myślący i czujący.

        6 czerwca odbywał się w Gnieźnie IV półfinał Drużynowego Pucharu Świata na żużlu. Byłam tego feralnego dnia na stadionie.  Krzyczałam ? Jarek Jarek !?. Gdy zdarzył się wypadek, nagle wszyscy zamilkli. Podczas czwartego biegu doszło do konfliktu pomiędzy Szwedem a Rosjaninem i wtedy w leżący na torze motocykl uderzył nasz zawodnik. To była makabra.  Jarosław Hampel wpadł pod dmuchaną bandę i uderzył w jej drewnianą część. Skutki tego wypadku odczuwa do dnia dzisiejszego. Toczy ogromną walkę na sali rehabilitacyjnej, aby znów stanąć pod taśmą startową.  Kolejnym groźniejszym w skutkach wypadkiem był upadek Darciego  Warda podczas ostatniego biegu meczu Spar Falubaz Zielona Góra z GKM Grudziądz. Ostatni bieg meczu i ostatni bieg Darciego Warda? Członek drużyny Spar Falubazu Zielona Góra ma przerwany rdzeń kręgowy i jest sparaliżowany od pasa w dół. Czy to koniec świetnie zapowiadającej się kariery sportowej? Oby tak nie było i obym mogła znów mu kibicować...

       Teraz możemy się zastanawiać,  czy było warto. Lecz to niczego nie zmieni. Krzysztof Cegielski, Leigh Adams, Kamil Cieślar, Darcy Ward to kilku zawodników, których nie ochroniła miłość do speedwaya i dziś zamienili dwa przeciwlegle na dwa równoległe koła. Niestety, tor potrafi pisać bardziej dramatyczne scenariusze, po których zostają tylko łzy i setki czerwonych płomieni palonych przy tafli z wyrytym nazwiskiem i datą śmierci. Taki los spotkał: Grzegorza Knappa, DeRosiera Jacoba, Romanka Łukasza i Rafała Kurmańskiego.

         Kiedy kariera zostaje nagle przerwana, pojawia się obawa, co z żoną, dziećmi. Będą miały co jeść, za co żyć ? Bardzo często dochody z zawodów to jedyne zarobki. Młody zawodnik Polonii Piły, Arkadiusz Pawlak, zapytany o wypadek Darcyego Warda, odpowiedział:

 

- ?Upadek Darcyego bardzo mnie poruszył. Ojciec mówił, żebym przemyślał, czy na pewno chcę to kontynuować,  ale za bardzo kocham ten sport i adrenalinę, aby zrezygnować. Gdyby to spotkało  mnie, na pewno miałbym wsparcie od rodziny, znajomych czy osób ze środowiska żużlowego.?

            Często obserwując chłopaków w parku maszyn zastanawiam się, jak wiele są w stanie poświęcić. Naprawdę nie wiem. Jazda ze złamanym palcem ? co za problem. Szycie brody w karetce pogotowia stojącej w parku maszyn ? pewnie, dlaczego nie.  Niejednokrotnie widzę na ich twarzach grymas bólu i zmęczenie. Mimo wszystko jadą dalej. Starają się być jak tytani - niepokonani i najsilniejsi. A przecież to nie mitologiczne postaci, tylko ludzie z krwi i kości.  Kibice często są zdumieni zachowaniami swoich idoli. O co tutaj tak naprawdę chodzi ? Czy te pieniądze, o których tyle słyszymy są  warte aż takiego poświęcenia, porzucania szkoły, tracenia zdrowia ?

 

Karol Baran: ?Chciałbym sobie te setki tysięcy pooglądać. Tak naprawdę duże pieniądze zarabia top ekstraligi. Reszta zarabia przeciętnie, a  większość naprawdę mało, biorąc pod uwagę ryzyko, koszty       i całą otoczkę. Czasem ciężko powiązać koniec z końcem.?

      Okazuje się, że ci dorośli mężczyźni wcale nie biorą pod uwagę ryzyka. Dla nich liczy się tylko wynik. Każdego sezonu ulegają kontuzjom i ciekawi mnie, czy chłopaki nie boją się, że za kilka lat nie będą  w stanie normalnie funkcjonować .  Oczywiście do odpowiedzi na pytanie wyrwał się Daniel Pytel:

- ?Oczywiście, że są takie obawy, ponieważ już w wieku 27 lat mam pierwsze objawy strachu przed kontuzjami lub groźniejszymi  wypadkami, ale nikt nie wie, czy dożyje starości, więc trzeba wykorzystywać każdą chwilę w życiu do maximum?.

 

       To zaleta i jednocześnie wada.  Życie na pełnym gazie. To straszne, kiedy rycerz ubrany w plastikową zbroję, siedzący na metalowym koniu (przecież tak ich widzą fani), zostaje okrutnie potraktowany przez los. Należałoby coś zmienić, aby lepiej chronić tych młodych ludzi przed takimi sytuacjami, jak utrata zdrowia i życia. Czy jest to możliwe? Życie to najcenniejszy dar jaki dostajemy, jedni chcą spędzić je przy biurku i to ich uszczęśliwia, ale są też inni, gotowi na wyzwania,  podjęcie ryzyka - zawodnicy żużlowi. Kochają czuć zapach metanolu i słyszeć warkot silnika.

              Żużel zaczyna się jak zabawa,  w wieku szkolnym, a czasem nawet przedszkolnym. Rafał Karczmarz sam mówi, że zaczął swoją przygodę z mini żużlem bardzo szybko. Dziś  jest już dużo starszy i nie żałuje swoich decyzji ani tego, jak żyje. Zapytałam też innych zawodników, jak to naprawdę było, kiedy zaczynali:

 

Weronika Kęsy : - Jak rozpoczęcie kariery żużlowej wpłynęło na twoje relacje z rodziną i przyjaciółmi ?

Rafał Karczmarz : ? Moja  kariera głównie zaczęła się od mini żużla, z rodziną zawsze miałem bardzo dobre relacje. Byli dumni ze mnie i wspierali psychicznie, jak i finansowo. Ze strony przyjaciół miałem wsparcie i pomoc przy sprzęcie.?

 

Jednak nie zawsze jest tak idealnie i dużo może się zmienić, co przyznaje Daniel Pytel, mówiąc:

 

- ?Rozpoczęcie przygody ze sportem żużlowym w moim przypadku miało wpływ na relacje z rodziną         i przyjaciółmi, głównie ze względu na ograniczony czas wolny, a właściwie jego brak. Początki, jak w większości przypadków są trudne a w sportach motorowych szczególnie czasochłonne, co siłą rzeczy odbija się na relacjach z otoczeniem.?

           Pogorszenie relacji rodzinnych to ogromna strata dla każdego i nie każdy jest na nią gotowy. Jakie jest antidotum? Na tę przypadłość nie ma lekarstwa. Zawodnik przygotowuje sprzęt, dba o niego, poświęca na to czas. Rodzina często nie potrafi zrozumieć jego pasji. Można powiedzieć -  zaraź pasją rodzinę? Czasem się to udaje, a innym razem nie. Mając 18 lat nie wyobrażam sobie życia bez wsparcia  rodziców.  Żużel to pasja, ale i brzemię. Zawodnicy płacą najwyższą cenę za realizację swoich celów i marzeń. Częste wyjazdy to ogromne utrudnienie w relacjach z rodziną. Mamy XXI wiek, w którym dominują telefony komórkowe i komputery. Jednak przed zawodami i w ich trakcie nie ma czasu na telefony do mamy czy smsy z przyjaciółmi. Kontakty są ograniczone czasem. Po powrocie do domu jest chwila na sen i od razu wraca się do garażu przygotowywać maszynę a zaraz potem kolejny trening  i wyjazd. Tak wygląda codzienność.  Tak wygląda  pasja oczami zawodników, a jak wygląda w oczach rodziny?

          Mariusz Piotrowski, niegdyś zawodnik jeżdżący w parze z żywą legendą Andrzejem Huszczą, dziś kochający ojciec i najbardziej wymagający trener dla Stanisława Piotrowskiego. Stanisława? Raczej Stasia, chłopiec jest uczniem 4 klasy szkoły podstawowej i właśnie zaczyna swoją długą i pełną zakrętów przygodę. Co na to jego rodzina ?

Weronika Kęsy : Staś jest jeszcze małym chłopcem, jak reaguje rodzic na tak szalony pomysł ?

Mariusz Piotrowski :  ?Byłem bardzo dumny, gdy Staś powiedział, że chce motocykl, ponieważ chce trenować. Żona       i babcie nie bardzo to przyjęły. Po co ? A jak mu się coś stanie ? Były na mnie złe, że kupiłem motocykl  i  na siłę go pcham, ale wytłumaczyłem im, że to nie ja, tylko Stasiu chce i jak będę mógł to mu pomogę,  bo nie ukrywam to jest mój ukochany sport i doskonale rozumiem fascynację syna.?

 

          Sport to nie wszystko. Coraz częściej mówi się o tym, jak ważna jest szkoła - zabezpieczenie, plan B. To bardzo ważny plan, ponieważ nie każdy może być jak Bartek Zmarzlik czy Tomasz Gollob.  Mimo wszystko godziny spędzone przy motocyklu nie dają 100% pewności na osiągniecie najwyższych stopni podium.  Nawet jeżeli zawodnik ma wspaniałe perspektywy i  jest mistrzem świata to zawsze może się coś stać. Tor żużlowy jest niewiadomą, którą można odkryć lub źle zinterpretować i wtedy łatwo  o tragedię. Zawodnik powinien mieć możliwość w razie utraty zdrowia fizycznego pracować w inny sposób i to zapewnić mu może tylko odpowiednie wyksztalcenie.  Obserwując tę grupę pasjonatów, widzę jak się zmienia. Trenerom zależy na tym, aby adepci uczyli się jak najlepiej.  Dawniej nauka kończyła się na 8 klasach podstawówki czy gimnazjum. Teraz coraz częściej jest to technikum lub szkoła zawodowa.  Czy to wystarcza ? Do normalnego życia na pewno. Zabezpiecza w pewien sposób - zawód. Najczęściej są to profile klas mechanicznych, przydatnych w pracy żużlowca. Adrian Szewczykowski od samego początku rozumiał, jak ważne jest wykształcenie.  Zawodnik ukończył szkołę wyższą i prowadzi własny biznes. Opowiedział o tym, jak jego pierwszy trener, Bogusław Nowak, dużą wagę przykładał do nauki i w pewnym sensie przeniósł to na niego. Ciężko było mu pogodzić treningi ze szkołą, jednak się udało i skończył studia. Adrian jest jeszcze młody, a jego starsi koledzy nie mieli tyle szczęścia ani motywacji. Karol Baran sam wspomina, że ze szkołą bywało różnie. Dawniej popularne były zawodówki, trudno było pogodzić ewentualne studia, więc zazwyczaj kończyło się na szkole średniej i brało się za treningi i jazdę. Niestety, dziś adepci a później zawodnicy zdobywający licencję w wieku 15 lat.  Słyszą  ? Trenuj? , ? O nic się nie martw?, uczą się  zazwyczaj w zawodówce. Przykładem jest Arkadiusz Pawlak, który jak sam przyznaje, skończył tylko zawodówkę, a teraz robi kursy, aby się doszkalać w różnych dziedzinach. Problem nauki jest nadal powszechny wśród tych jakże młodych ludzi. Należałoby znów przywrócić wiek 18 lat jako ten odpowiedni do zdawania licencji, wtedy młodzież miałby szansę na skończenie szkoły.

 

          Jest tak wiele przeciwności, które mogą pokrzyżować plany zawodników.  Trudności napotykane na ich drodze są pokonywane jak kolejny łuk i zdobyty punkt. Sami żużlowcy przyznają, że z miłości do tego sportu są w stanie poświęcić wszystko to, co mają najcenniejsze. Każdy z nich jest inny, a mimo wszystko dużo ich łączy. Na torze są przeciwnikami, a w parku  maszyn pomagają sobie i często żartują. Tak naprawdę liczy się zabawa i poczucie tego, że robi się coś dla siebie. Żużel to wyjątkowy sport   i wyjątkowa miłość. Miłość, której nie można zabić. Często jest pokiereszowana i powgniatana ze wszystkich stron, a mimo to właśnie z jej powodu widujemy młodych ludzi ich na torze. W ciągu jednej sekundy mogą ulec kontuzjom lub stracić życie. Świadomość takiego zagrożenia cokolwiek zmienia   w ich pasji ? ?Tak naprawdę nikt z zawodników o tym nie myśli, bo śmiertelne wypadki zdarzają się    w życiu codziennym i wcale nie trzeba jeździć wyczynowo na motocyklu, żeby zginąć, ja wyznaję zasadę - co ma być to będzie, więc nie sądzę, żeby wykonywany zawód miał wpływ na nasze przeznaczenie ? - dodaje Daniel Pytel. Żużel to miłość na śmierć i życie w 60 sekund. W 60 sekund wszystko się może zmienić na dobre i złe, dlatego moi rozmówcy  są gotowi na każdą ewentualność.

Podobał Ci się ten artykuł?
Daj plusa autorowi, by zwiększyć jego szanse na nagrodę!
Aktualna ocena: 64
Weronika Kęsy (za: inf.własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Najlepsze opinie
10 lat temu
Konto usunięte
Jeśli chodzi o szkołę to wszystko zależy od tego jakie jest podejście zawodnika.Dudek jest z tego młodego pokolenia a skończył liceum.Niektórzy nie mają wytrwałości i nie chce im się chodzić do szkoły.Jak trenerzy,rodzice tego pilnują to młody kończy szkołę.A co do utraty zdrowia można iść ulicą i w jednej chwili znaleźć się na tamtym świecie.Nie wiadomo co człowiekowi jest pisane.Ale na pewno trzeba sobie powiedzieć że żużel to cholernie niebezpieczny sport.Trzeba być niesamowicie odważnym i na pewno zwariowanym człowiekiem aby uprawiać tą dyscyplinę sportu.Nam kibicom z boku wydaje się to takie proste.Ale po skończonym meczu są hotele,prom,samolot i grzebanie w silniku.Pani Weroniko świetny artykuł :) Pozdrawiam i proszę o więcej.
Lubię
Nie lubię
+9
10 lat temu
podpisuje sie pod slowami poprzednikow... bardzo fajny i ciekawy artykul. czekamy na kolejne ;)
Lubię
Nie lubię
+8
Komentarze (7)
10 lat temu
Konto usunięte
W odpowiedzi na komentarz:
Konto usunięte
Dziękuję bardzo ! Myślę, że coś jeszcze się pojawi :)
Jak to czytałem to przyszły wspomnienia z...kiedyś tam,gdy jadąc z Artkiem Pawlakiem,on miał uślizg i łupnął lekko w bandę...kierownica wygięta...podjeżdżam i pytam...Artur,jak jest...a on że trza kierownicę wyprostować i śmigamy dalej...no i tak zrobiliśmy i jakby nic,trening trwał w najlepsze...
  Lubię
  Nie lubię
+5
10 lat temu
podpisuje sie pod slowami poprzednikow... bardzo fajny i ciekawy artykul. czekamy na kolejne ;)
  Lubię
  Nie lubię
+8
10 lat temu
Konto usunięte
Znakomity artykuł .
  Lubię
  Nie lubię
+4
10 lat temu
Konto usunięte
W odpowiedzi na komentarz:
Konto usunięte
Pani Weroniko DZIĘKUJĘ :)
Dawno nie czytałem na portalu sportowym tak FANTASTYCZNEGO artykułu a tym bardziej o mojej ulubionej dyscyplinie.
Znakomite pióro...proszę o WIĘCEJ ! Pozdrawiam.
Dziękuję bardzo ! Myślę, że coś jeszcze się pojawi :)
  Lubię
  Nie lubię
+5
10 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Konto usunięte
Jeśli chodzi o szkołę to wszystko zależy od tego jakie jest podejście zawodnika.Dudek jest z tego młodego pokolenia a skończył liceum.Niektórzy nie mają wytrwałości i nie chce im się chodzić do szkoły.Jak trenerzy,rodzice tego pilnują to młody kończy szkołę.A co do utraty zdrowia można iść ulicą i w jednej chwili znaleźć się na tamtym świecie.Nie wiadomo co człowiekowi jest pisane.Ale na pewno trzeba sobie powiedzieć że żużel to cholernie niebezpieczny sport.Trzeba być niesamowicie odważnym i na pewno zwariowanym człowiekiem aby uprawiać tą dyscyplinę sportu.Nam kibicom z boku wydaje się to takie proste.Ale po skończonym meczu są hotele,prom,samolot i grzebanie w silniku.Pani Weroniko świetny artykuł :) Pozdrawiam i proszę o więcej.
Czy zwariowanym? Pewnie tak, ale na pewno odważnym. Wchodzenie na "żyletkę" pomiędzy zawodnika a bandę czy pomiędzy 2 zawodników, wyciągnięcie przez koleinę i opanowanie motocykla, walka na przysłowiowe łokcie... ileż to trzeba zimnej krwi i chłodnej głowy :))) Ale nie wiesz jak boli "zadek i plecy" po wykręceniu bączka i "wypad" przez kierownicę..:)) nawet przy niewielkiej prędkości...oj pamiętam :)))
  Lubię
  Nie lubię
+6
10 lat temu
Konto usunięte
Jeśli chodzi o szkołę to wszystko zależy od tego jakie jest podejście zawodnika.Dudek jest z tego młodego pokolenia a skończył liceum.Niektórzy nie mają wytrwałości i nie chce im się chodzić do szkoły.Jak trenerzy,rodzice tego pilnują to młody kończy szkołę.A co do utraty zdrowia można iść ulicą i w jednej chwili znaleźć się na tamtym świecie.Nie wiadomo co człowiekowi jest pisane.Ale na pewno trzeba sobie powiedzieć że żużel to cholernie niebezpieczny sport.Trzeba być niesamowicie odważnym i na pewno zwariowanym człowiekiem aby uprawiać tą dyscyplinę sportu.Nam kibicom z boku wydaje się to takie proste.Ale po skończonym meczu są hotele,prom,samolot i grzebanie w silniku.Pani Weroniko świetny artykuł :) Pozdrawiam i proszę o więcej.
  Lubię
  Nie lubię
+9
10 lat temu
Konto usunięte
Pani Weroniko DZIĘKUJĘ :)
Dawno nie czytałem na portalu sportowym tak FANTASTYCZNEGO artykułu a tym bardziej o mojej ulubionej dyscyplinie.
Znakomite pióro...proszę o WIĘCEJ ! Pozdrawiam.
  Lubię
  Nie lubię
+9 / -2
© 2002-2024 Zuzelend.com