Fogo Unia Leszno do meczu inauguracyjnego przystępowała bez kontuzjowanego Emila Sajfutdinowa. W ocenie Romana Jankowskiego zawody mogły się podobać kibicom zgromadzonym na stadionie im. Alfreda Smoczyka, bo trzymały w napięciu od pierwszego do ostatniego biegu. Jankowski uważa, że o losach spotkania zdecydowały szczegóły, jak przegrane starty zawodników z Wielkopolski. Trener leszczynian nie załamuje się przed kolejnym pojedynkiem, argumentując to tym, że były to dopiero pierwsze zawody ligowe w tym roku - Bardzo dobrze jechał Bartosz Zmarzlik i Krzysztof Kasprzak, który praktycznie jeździ u siebie. O losach zdecydowały szczegóły, jak przegrane starty zwłaszcza w końcówce zawodów. Dzisiejsze zawody były bardzo wyrównane, od pierwszego do ostatniego wyścigu. Widać u nas brak przede wszystkim Emila Sajfutdinowa, ale musimy sobie jakoś z tym radzić. Juniorzy są jeszcze bardzo młodzi i brakuje im objeżdżenia. Myślę, że nie ma się czym załamywać, były to dopiero pierwsze zawody, a wszystko jest jeszcze przed nami.
Poniżej swoich możliwości we wczorajszym spotkaniu pomiędzy Fogo Unią Leszno a Stalą Gorzów zaprezentował się Piotr Pawlicki. Zawodnik z Leszna na swoim koncie zgromadził zaledwie cztery punkty i poza juniorami był najsłabszym ogniwem drużyny z Leszna. W opinii Romana Jankowskiego problemem Piotra Pawlickiego był przede wszystkim sprzęt, nad którym musi jeszcze popracować - To nie są punkty które powinien zrobić Piotr. Jeżeli chodzi o jego dyspozycję jako zawodnika wszystko jest ok. Wydaje mi się, że jego sprzęt był słaby, zresztą to było widać. Problemy miał też Przemek. Bracia Pawliccy mają silniki od jednego tunera i chyba sprzęt jest podstawowym problemem. Muszą jeszcze popracować nad sprzętem.