Tym razem organizatorzy dali radę i to nadzwyczajnie. Wyciągnęli wnioski z ubiegłorocznych, nieudanych zawodów, które zakończyły się kompromitacją z powodu źle przygotowanego toru oraz awarii taśmy w efekcie czego przerwano je po zaledwie trzech seriach.
Niezrażeni tym fani ?czarnego sportu? wypełnili PGE Narodowy aż do ostatniego miejsca. Na trybuny zasiadło 50 tysięcy widzów spragnionych żużlowych emocji, jak podczas najważniejszych meczów piłkarskich Biało-czerwonych. W nagrodę dostali tak świetne ściganie, z mijankami od pierwszego do ostatniego biegu, że wynagrodziło to im nawet brak sukcesu Polaków: Maciej Janowski i Bartosz Zmarzlik jeździli świetnie i awansowali do półfinałów, ale tam odpadli.
Speedway GP Polski na PGE Narodowym. Pawlicki zaraz uderzy w bandę?
Z czwórki Polaków od początku najlepiej prezentował się Zmarzlik. Nie co słabiej natomiast startujący z tzw. dziką kartą Patryk Dudek, jakby przytłoczył go ogrom widowni i presja startowania w tak prestiżowym miejscu. Zabrakło mu punktu, by awansować do półfinału. Na osłodę został mu 18. bieg i historyczna chwila: pierwsze zwycięstwo w Grand Prix wygrał wyścig. O sporym pechu może za to mówić Piotr Pawlicki, który zaliczył aż trzy upadki. Po jednym z nich wstał początkowo o własnych siłach, by po chwili upaść trzymając się za bark. Z toru zabrała go karetka, co wyglądało dramatycznie, ale na szczęście wrócił do zawodów, ale w kolejnym biegu ponownie zaliczył upadek, na jednym z łuków ścierając się ze Zmarzlikiem.
Tego ostatniego cały stadion oklaskiwał na stojąco, kiedy w 10. biegu popisał się wyjątkowo świetną jazdą. Zmarzlik najpierw na pierwszym łuku wyszedł na prowadzenie, a zawadiacko odpierał ataki z zewnętrznego i wewnętrznego pola. Bez pardonu zablokował szalejącego za nim Duńczyka Petera Kildemanda, który spadł na koniec stawki.
W półfinałach wystartowało dwóch Polaków. Niestety, ani Janowskiemu w pierwszym biegu, ani Zmarzlikowi w drugim nie udało się zagrozić rywalom i awansować do wielkiego finału. Obaj startowali z czwartego pola i wyraźnie brakowało im przyczepności przy wyjściu spod taśmy. Pod nieobecność Polaków w finale cały stadion wyraźnie kibicował ?Tajskiemu?, czyli zawodnikowi WKS Sparty Wrocław, Tai?owi Woffindenowi. Brytyjczyk niesiony dopingiem trybun prowadził od wyjścia z pierwszego łuku i nie dał sobie odebrać wygranej Gregowi Hancockowi.
- Tego co było rok temu nikt już nie pamięta, to już historia. Najważniejsze, że nie popełniono tych samych błędów. Tym razem masa ludzi odwaliła kapitalną robotę. Do tej pory mówiło się, że najlepsze zawody Grand Prix organizuje Cardiff. Po tym co przeżyłem myślę, że Warszawa przerosła dziś Cardiff o kilka długości ? stwierdził po wszystkim zwycięzca zawodów z którym dane mi było spotkać się na opustoszałych już trybunach i nie mogłem odmówić sobie seflie.
Słowa Woffindena potwierdził Hancock, który w Grand Prix jeździ od początku istnienia cyklu. ? Nie mam słów, żeby nachwalić się organizacji. Wspaniałe miejsce i jednodniowy tor, który był jednym z najlepszych na jakich przyszło mi się ścigać. Świetna robota! ? zachwycał się Hancock.
Jeśli chcecie poczuć na własnej skórze jak prawdziwie fantastyczna atmosfera towarzyszyła zawodom, obejrzyjcie to wideo, które nagrałem kamerą Samsung Gear 360 stopni. Nawet na YouTube manewrując strzałkami w lewym górnym jesteście w stanie ogarnąć cały stadion od góry do dołu, od dachu po tor i okolicy. Prawdziwe doznanie obecności w samym sercu wydarzeń da założenie Oculusa VR czyli specjalnych okularów, w które wkłada się komórkę. Wkładacie i jesteście tam razem ze mną:)
A tu widać jak wideo 360 stopni nagrywam kamerką Samsung Gear
Cieszę się, że żużel dołączył do kolejnych dyscyplin, które znakomicie sprawdziły się w naszej Świątyni Futbolu, czyli na Stadionie Narodowym. Po piłce nożnej (co oczywiste, w końcu obiekt wybudowano na Euro 2012), przez siatkówkę po? nawet windsurfing. Już nie mogę doczekać się Grand Prix Polski za rok i liczę, że umowa zostanie przedłużona na kolejne lata. Warszawa potrzebuje wielkiego żużla, a wielki żużel wspaniale błyszczy na Stadionie Narodowym.
Takim jako podczas finałowego pokazu laserów jeszcze go nie widziałem!
Michał Pol (michalpol.blog.pl)