Podopieczni Piotra Barona rok temu na Motoarenie zremisowali z gospodarzami jednak w tym roku nie udało się tego wyniku powtórzyć -Myślę, że dostaliśmy dobrą lekcję pokory. Mieliśmy problem z dopasowaniem się do toru, trafić przełożenia i tutaj była cała wina tego, że nie udało nam się powalczyć. Tor był ok, problem był dopasować się do tego toru i z tym mieliśmy całe zawody problem. Generalnie zawody się skończyły a my dalej wyjeżdżamy stąd głupi i to jest najgorsze ? bezpośrednio przyznaje manager Betard Sparty Wrocław.
W siódmym biegu doszło do dziwnej sytuacji, bowiem sędzia Artur Kuśmierz przerwał z niewiadomych przyczyn bieg. Co ciekawe żaden z zawodników nie dostał nawet ostrzeżenia. Wszyscy zastanawiali się na powodem tej decyzji -Nie wiemy dlaczego bieg został przerwany, sędzia przerwał, on podjął decyzję ale dlaczego tak, to nie wiem ? przyznał Piotr Baron.
Za tydzień na poznańskim Golęcinie Betard Sparta Wrocław podejmie Unię Leszno i nie może sobie pozwolić na kolejną wpadkę jak na tę w Toruniu -Cóż popracujemy, potrenujemy i lecimy następne zawody, o tych musimy zapomnieć i brać się do roboty żeby pojechać normalne zawody, można powiedzieć bo to u siebie i nie u siebie. Mamy trochę czasu żeby potrenować i chcemy ten czas dobrze wykorzystać ? powiedział Baron.
Pomiędzy Tomaszem Jędrzejakiem a Szymonem Woźniakiem iskrzyło na torze i widać było, że wzajemnie sobie nie pomagają a po zakończonych gonitwach wychowanek Polonii Bydgoszcz nie krył złości na Tomasza Jędrzejaka -Musimy przeanalizować mecz i wtedy zobaczymy co tam się tak naprawdę działo ? uciął manager Betard Sparty Wrocław.