Żużel jest sportem, który kochamy, sportem na który chodzimy od dziecka. W zasadzie towarzyszy nam każdego dnia. Codziennie sprawdzamy informacje, czytamy artykuły, oglądamy biegi, mecze, odliczamy czas do kolejnych zawodów, kupujemy bilety, rozmawiamy o tym. Wiemy jaki to niebezpieczny sport, jak trudny i jak bolesny. Mimo wszystkich jego wad jest numerem jeden. Jednak przychodzą takie dni jak ten wczoraj kiedy zadajemy sobie pytanie czy warto? Czy to szaleństwo na zamkniętym torze warte jest takiej wysokiej ceny jaką wczoraj zapłacił Krystian Rempała? Odpowiedź jest jedna ? nie jest! Tylko jak mamy sobie to wytłumaczyć, i tak zawodnicy dalej będą jeździć, my dalej będziemy chodzić na stadiony. Krystian znał ryzyko ale jeździł. W żużlu ściera jest jak nigdzie rozum i serce. U wychowanka Unii Tarnów wygrało serce i będzie ono wygrywało nadal, tego nie da się oszukać i wytłumaczyć.
Jest to o tyle niesprawiedliwe, że ten młody chłopak miał osiemnaście. Miał całe życie przed sobą. Mógł osiągnąć wiele, mógł zostać legendą Unii Tarnów a potem jej trenerem itd.. Niestety tego się nigdy nie dowiemy. To boli najbardziej, nie da się z tym pogodzić. To ogromny cios zwłaszcza dla rodziny, tak przecież żużlowej rodziny Rempałów. Czwórka braci jeździła, też narażała życie ale nigdy do czegoś podobnego nie doszło. Czemu los musiał zabrać akurat niego, wczoraj?
W ostatnim czasie za dużo jest takich tragedii, Grzesiu Knapp, Lee Richardson, Matija Duh, fatalna kontuzja Darcy Warda. Nie będę tutaj szukał tutaj przyczyny. W żużlu tragedie były, są i będą. To sport ekstremalny a ostatnimi czasy stał się jeszcze bardziej ekstremalny.
Żużlowa kolejka PGE Ekstraligi, Nice PLŻ nie jedzie, słowa współczucia płyną z całego żużlowego świata. W Tarnowie jaskółki z latają jakby niżej, na Mościcach czas się zatrzymał a kibice są pogrążenie w smutku. Siedząc tu w Toruniu, przypominał sobie ostatni mecz Torunia z Tarnowem. Patrzyłem na Krystiana i mówię ? cholera akurat dzisiaj musiał wyskoczyć z formą na Motoarenie ? kiedy wpisywałem jego kolejną trójkę do programu. Po zawodach w parkingu każdy z nas chciał zrobić z nim wywiad. W końcu zabłysnął młodzieżowiec, to zawsze wydarzenie. Pytaliśmy się nawzajem ? widziałeś Rempałę? To było tak nie dawno, parę tygodni temu. Nikt z nas nawet o tym nie myślał. Nigdy już go o nic nie zapytamy.
Wiem co czują kibice w Tarnowie. U mnie w Toruniu też mieliśmy podobne tragedie. Raniszewski, Rose, Araszewicz, kontuzje potworne Pera Jonssona, Darcy Warda. Wiem jak to boli, jak nie da się z tym pogodzić. To jest tak paskudne jak twój lokalny bohater nie odnosi kolejnego zwycięstwa, na które czekałeś tylko taką tragedie. Giną wszelkie podziały, barwy klubowe schodzą na dalszy plan. Od wczoraj wszyscy jesteśmy Jaskółkami?
Z dnia na dzień będziemy coraz bardziej oswajać się z tą myślą, że Krystiana już nie ma. Będzie to trudne ale w końcu tak się stanie. Nie możemy popadać w marazm i w beznadzieję. Młody Rempała by tego nie chciał, bo kochał to tak samo jak my. I na pewno na nie jeden mecz pójdzie z nami. Musimy być wszyscy silni, rodzina, zawodnicy, kibice. Wiem, wiem, ciężko to wszystko jakoś sobie wytłumaczyć, może nawet osłodzić, choć to nie najlepszy zwrot. Na pewno o Krystianie nie zapomnimy, nigdy nie wybaczymy, że los musiał tak brutalnie rzucić kości. Na przekór wszystkiemu, zawsze będzie w naszych sercach!
Może tam u góry potrzebowali zdolnego młodzieżowca?
Cześć jego pamięci!
Z żużlową goryczą i złością
ROSE