Na żużel chodzę krótko, bo od 2011 roku, chyba zbyt mało widziałam, ale ten sezon jest ,,bogaty'' pod względem kontuzji. Nie cieszy mnie to, że Moja Stal na ten moment jest liderem tabeli PGE Ekstraligi, bo z czego tu się cieszyć, kiedy kontuzja goni kontuzje.
Kocham żużel to była moja miłość od pierwszego ,,wejrzenia''. Uwielbiam tę adrenalinę, emocje, szybkie bicie serca i motyle w brzuchu, tumany kurzu. Niestety speedway ma też swoją ciemną stronę, mianowicie kontuzje. To, co dzieje się na torze w ostatnim czasie jest straszne. Kontuzjowanych zawodników z dnia na dzień przebywa. Zeszły tydzień był bardzo ciężki. Żużel dał o sobie znać i pokazał swoją paskudną stronę. Odszedł od nas 18-letni Krystian Rempała. Chłopak miał przed sobą całe życie.... Strasznie żałuję, że nie jestem w stanie cofnąć czasu. Śmierć Krystiana boli. Tragedia ta dotknęła nie tylko rodzinę, przyjaciół, ale całe środowisko żużlowe i kibiców. Wierzę w to, że Krystian będzie żyć w naszych sercach i myślach.
We wtorek w lidze szwedzkiej debiutował Maksym Drabik, niestety czarny sport dał po raz kolejny znać o sobie. Maksym prawdopodobnie ma złamaną nogę. Strach myśleć, kto będzie następny?
Mam świadomość tego, że sport, który tak bardzo kocham to nie szachy, że te wszystkie urazy większe lub mniejsze są wliczone w tę dyscyplinę. Zwykle jak wydarzy się coś złego, szukamy winnych. Fora internetowe aż huczą, komentarze są różne. Winny zawodnik, przygotowanie toru, tłumiki, trener, sędzia, komisarz toru. Wszyscy nagle robią się winni. Fakt faktem w niektórych przypadkach winna jest brawura, czy inne czynniki. Ludzie szukają i domagają się sprawiedliwości. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ale jak mawiała moja babcia: ,,Sprawiedliwości ni w Rządzie, ni w Sądzie, ni w Kościele nie ma''
Kto jest winny temu wszystkiemu? Myślę, że winę za to wszystko ponosi presja, ze strony włodarzy klubu, kibiców. Fan czarnego sportu idąc na mecz, płaci za bilet, a jeśli za coś płacimy to i wymagamy. Oczekujemy wygranego spotkania, dużej ilości mijanek itp. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jesteśmy hienami, czasem nie szanujemy zawodników. Potrafimy porzucać epitetami w stronę żużlowca, który zamknął gaz, bo wolał przywieść 0, niż miałby nabawić się kontuzji. Gwiżdżemy, ubliżamy ba, gdybyśmy mogli, wywieźlibyśmy ich na taczce. Pytam się gdzie szacunek???? Żużlowcy narażają życie i zdrowie, aby ucieszyć nasze oczy jazdą. Ktoś może powiedzieć, że przecież mają za to płacone kupę kasy. Pewnie, że mają za to płacone, ja jednak nie chciałabym tej kasy, żeby narażać swoje życie dla kibiców, którzy raz kochają, za chwilę nienawidzą. Zawodnicy to ludzie nie roboty czy maszynki do robienia punktów.
Wrzuciłam wszystkich kibiców do jednego wora, wiem, że nie wszyscy tacy są. Ja również nie jestem święta, obiecałam sobie, że po ostatnich wydarzeniach zmienię swoje nastawienie.
Nie wiem, czy po tym wszystkim, co się stało, żużel jeszcze będzie mi sprawiał radość. Dzieje się ostatnio za wiele, smutne jest to, że szary człowiek nie ma wpływu na niektóre rzeczy. Więc szanujmy zawodników, bo to dzięki nim mamy widowisko, ciarki i adrenalinę.
"Trudny przypadek, nie pierwszy i nie ostatni. Żużlowcy w jednej sekundzie mogą stracić to, co jest w życiu cenne lub najcenniejsze. Prawda bywa okrutna, a życie bezlitosne"