Zgromadzeni kibice mogli oglądać dobry speedway zakończony kapitalną żużlową ucztę w Wielkim Finale. Już pierwsza seria przyniosła wiele żużlowych emocji. Inauguracja zawodów należała do Grega Hancocka. W rundzie zasadniczej Amerykanin nie imponował szybkością i pogubił kilka punktów na dystansie, jednak w trzech ostatnich biegach były mistrz świta udowodnił swoją skuteczność i przewagę nad znacznie młodszymi kolegami.

 

Niedzielne przedpołudnie okazało się być także łaskawe dla Jasona Doyle'a, który wygrał rundę zasadniczą i miał szansę na kolejne w karierze zwycięstwo w zawodach Grand Prix. Australijczyk od pierwszego biegu prezentował równą formę, pewnie awansował do półfinałów, ale w decydującej fazie zawodów uległ niezwykle szybkiemu w tej gonitwie Gregowi Hancockowi. Stawkę finału uzupełnił Chris Holder. Australijczyk doskonale jeździł na dystansie i skrupulatnie zbierał punkty.

 

Niespodziewanie trzecią pozycję w Szwecji zajął Piotr Pawlicki. Polak awansował do półfinału z dziesięcioma punktami i jako jedyny z Biało-Czerwonych znalazł się we finale. Zawodnik udowodnił, że stać go na dobre wyniki wśród najlepszych. Jego trzecia lokata jest najlepszą pozycją w tym sezonie i dzięki niej awansował na ósme miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu Speedway Grand Prix.

 

Mniej szczęścia miał Maciej Janowski, który w pięknym stylu wygrał swoje trzy pierwsze wyścigi. "Magic" miał szansę na zajęcie pierwszego miejsca po rundzie zasadniczej, jednak w wyścig dziewiętnastym został przez sędziego wykluczony i pozbawiony walki o kolejne punkty do swojego dorobku. W półfinale Janowski gorzej wyszedł spod taśmy startowej i musiał uznać wyższość utytułowanym rywali - Hancocka i Holdera. Wrocławianin nadal zajmuje czwarte miejsce w "generalce".

 

Bartosz Zmarzlik w polskiej lidze jest terminatorem, wygrywa niemal wszędzie i to ze wszystkimi. W Speedway Grand Prix cały czas zbiera doświadczenie. Początek zawodów w wykonaniu gorzowianina był niezwykle udany jednak w kolejnych biegach junior osłabł z sił i nie potrafił już skutecznie włączyć się do rywalizacji o czołowe lokaty. Ostatecznie Bartek zajął szóstą lokatę.

 

Poranna pora rozgrywania zawodów nie sprzyjała aktualnemu mistrzowi świata - Tai Woffindenowi. Brytyjczyk , po dobrym początku, w końcowej fazie zawodów spuścił wyraźnie z tonu. Ostatecznie nie zdołał przedrzeć się do półfinału i zajął dziewiąte miejsce.

 

Przedstawiciele gospodarzy radzili sobie dość przeciętnie i ostatecznie szwedzcy kibice nie mieli ani  jednego reprezentanta we finale. Najlepszy z reprezentantów Szwecji - Fredrik Lindgren zajął dziesiąte miejsce. Szwed w niektórych biegach okazywał determinację i jeździł na granicy ryzyka. Szwedzcy fani pokładali nadzieję w Antonio Lindbaecku i Andreasie Jonssonie, jednak ich nadzieje były próżne. "Toninio" był wolny na dystanse i sklasyfikowany został na jedenastej pozycji. Jeszcze gorzej zaprezentował się kapitan brązowym medalistów DPŚ, który nie liczył się totalnie w rywalizacji i wywalczył tylko dwa "oczka". Z dziką kartą w tych zawodach pojechał Peter Ljung. "Dzikus" nie statystował i starał się udowodnić, że nie jest tylko cieniem zawodników z wyżej półki.

 

W tegorocznym cyklu SGP zawodzą Duńczycy. Tym razem zawodnicy z kraju Hamleta mieli swoich dwóch przedstawicieli w pierwszej "ósemce" turnieju i liczyli się w walce o triumf w kolejnej batalii o Indywidualne Mistrzostwo Świata. Przebłyski dobrej formy miał Nicki Pedersen.

 

Kolejne odsłona SGP już 27 sierpnia. Światowa elita będzie rywalizować o kolejne punkty w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie rozegrana zostanie siódma runda.