Magnus Zetterstroem po tym sezonie kończy żużlową karierę, ale nie wyklucza, że w przyszłości chęcią powróciłby do gdańskiego klubu w nieco innej roli. - Prowadzenie Wybrzeża jako trener to byłby dla mnie wielki zaszczyt. Kto wie, może za kilka lat? Niczego nie wykluczam i może kiedyś wrócę tu w roli szkoleniowca.
Magnus Zetterstroem zdecydował się, iż wraz z końcem trwającego sezonu zakończy swoją karierę sportową. - Nie ma już odwrotu. Dobrze to przemyślałem i po sezonie wieszam kevlar na kołku. Wkrótce zrobię pożegnalny turniej w Eskilstunie. Myślę też o organizacji podobnych zawodów w Gdańsku - przyznał niespełna 45-letni zawodnik.
Szwed ściga się w lidze polskiej z powodzeniem od ponad piętnastu lat. Zawodnik wyjaśnił, że wiele czynników składa się na udaną karierę zawodową, a najważniejszy z warunków to kochać to co się robi i robić to z uśmiechem. - Szczęście, ciężka praca, posiadanie wokół siebie odpowiednich ludzi. Jest dużo rzeczy, które składa się na to, że potrafię zdobywać sporo punktów w tym wieku. Duże znaczenie miało to, że zawsze trafiałem na kluby, w których mogłem liczyć na dużo jazdy. W zasadzie ten sezon w Wybrzeżu był pierwszym, którego nie zaczynałem jako podstawowy zawodnik. Kontuzje mnie omijały i zawsze dbałem o siebie. Z drugiej strony jest wielu zawodników, którzy pracowali na siłowni ciężej ode mnie, a mieli gorsze wyniki. Myślę, że w przypadku moim czy Grega duże znaczenie ma to, że czerpiemy wielką radość z uprawiania żużla. Kocham ten sport i na wszystkie zawody jadę z uśmiechem na ustach. Jestem szczęśliwym człowiekiem, który docenia każdy dzień. Jesteśmy za krótko na tym świecie, by marnować czas. Mam poukładane i szczęśliwe życie. Może to wieczny uśmiech jest receptą na długą i udaną karierę? - wyjawił "Zorro".
Zespół Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk zajmuje dopiero siódme miejsce w tabeli Nice PLŻ. Kibice gdańskiego klubu są rozgoryczeni, gdyż cele na sezon były nieco wyższe. - Na wynik składa się wiele rzeczy. Pod tym względem w sporcie jest jak w biznesie. Wystarczy, że jeden z elementów zawiedzie i wali się cała piramida. W zespole musi być dobra atmosfera, dobrzy zawodnicy, wsparcie kibiców, przemyślana strategia trenera i zarządu, płynność finansowa. Każdy z nas dokłada swoją cegiełkę do końcowego wyniku i każdy powinien ciągnąć w tą samą stronę. Nie mam jednoznacznego wytłumaczenia, co poszło nie tak. Skład, który włodarze zbudowali przed sezonem absolutnie dawaj nadzieje na realną walkę o awans do ekstraligi. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Myślę, że każdy z nas: zawodnicy, trener i działacze powinien spojrzeć na siebie i pomyśleć, gdzie popełnił błąd. Na pewno nie jest tak, że odpowiedzialność za wynik ponosi jedna strona - skomentował lider gdańszczan.
Magnus Zetterstroem jesienią żużlowe rumaki zamieni na samochody, a konkretnie zajmie się ich sprzedażą. Reprezentant Trzech Koron nie wyklucza, że w przyszłości wróci do żużla w roli szkoleniowca. - Nie ma opcji, abym zastąpił teraz trenera Dzikowskiego. Przygotowuję się już do nowej pracy u jednego z moich sponsorów. Rozpoczną ją w listopadzie już po zakończeniu kariery żużlowej. Nigdy nie zamykam jednak drzwi przed niczym. Prowadzenie Wybrzeża jako trener to byłby dla mnie wielki zaszczyt. Kto wie, może za kilka lat? Niczego nie wykluczam i może kiedyś wrócę tu w roli szkoleniowca - zakończył Zetterstroem.