Najgorszy w skutkach dla Dawida Krzyżanowskiego był upadek z ubiegłego roku z meczu na toruńskim obiekcie przeciwko Fogo Unii Leszno. Na początku tego sezonu toruński wychowanek również zanotował kilka wypadków -Na początku sezonu miałem zerwane więzadła w prawym kciuku. Do tego doszły wstrząs mózgu i krwiaki w obu udach. Do tej pory chodzę na rehabilitację, nie mogę dobrze zrobić przysiadu i wstać. Jest to bardzo bolesne, ale da się wyleczyć. Podobnie jak każde złamanie. Ale głowa, niestety, już się nie zrośnie ? wyznał młodzieżowiec.
Czarę goryczy przelał tegoroczny upadek na torze w Częstochowie. Były to ostatnie zawody w karierze młodego zawodnika, po których lekarze zakazali jazy torunianinowi - To były ostatnie moje zawody w karierze. Miałem wtedy wstrząs mózgu. Wykonano mi kolejny, już czwarty tomograf głowy. Nawiasem mówiąc, to też nie jest zdrowe, bo wiąże się ze sporym naświetleniem, podobno jeden tomograf równa się stu rentgenom. Neurolog ocenił na podstawie wyników badań, że przy moich kłopotach z pamięcią przy każdym kolejnym uderzeniu, nawet już niekoniecznie wstrząsie mózgu, grozi mi padaczka. A w tym sporcie uderzenia są nieuniknione. Dlatego musiałem skończyć karierę ? wyjaśnił Dawid Krzyżanowski.
Junior Get Well Toruń musi zacząć teraz nowe życie co z pewnością nie będzie łatwe - Jeszcze się z tym nie pogodziłem. Żużlowi poświęciłem przez ostatnie cztery lata bardzo dużo czasu. Opuszczałem szkołę, zawalałem naukę - wszystko po to, by być na stadionie, skupić się na uprawianiu sportu. A teraz? Jestem w domu, muszę zająć się czymś innym, przestawić się na inny tryb życia. Nie jest to łatwe ? zakończył Dawid Krzyżanowski.