W sobotni wieczór na gnieźnieńskim owalu odbył się towarzyski turniej Hil-Gaz ?Back In Town, żużel wraca do Gniezna.
Jednym z uczestników, którzy z chęcią przyjął zaproszenie organizatorów był Norbert Kościuch, który w 2015 roku ścigał się w czerwono-czarnych barwach.
Zawodnik pilskiej Polonii zajął w zawodach piątą lokatę.
Norbert Kościuch zakończył sobotni turniej w Gnieźnie na półfinale, w którym przyjechał na trzecim miejscu za plecami Oskara Fajfera i Wadima Tarasienki. W całych zawodach uzbierał 9 punktów, co mu na zajęcie się na piątego miejsca. - Oczywiście zawsze mogłoby być lepiej. Czasami nie ma co niepotrzebnie szarżować. To jest koniec sezonu. Objechałem go cało i zdrowo i tak też chciałbym go zakończyć - powiedział "Norbi" po zawodach. - Chciałem finał osiągnąć, ale niestety nie udało się. Dzisiaj gdzieś tam rządziły małe detale na torze i czasami zły wybór koleiny, momentami nie te ustawienie i tyle. Po prostu, było mi ciężko w półfinale, w którym dostałem czwarte pole. Myślę, że sam moment startowy nie był najgorszy, ale zabrakło mi dobrego dojazdu do łuku - przyznał wychowanek leszczyńskich Byków.
Ubiegłorocznego zawodnika Startu Gniezno cieszy fakt, że żużel w Gnieźnie sukcesywnie odradza się. Na "poważne" zawody żużlowe w Pierwszej Stolicy Polski gnieźnieńscy kibice czekali prawie rok. Zawody były pionierskim pomysłem GTM Start Gniezno, dla którego był to niejako egzamin z organizacji turniejów żużlowych. Dobór atrakcyjnej stawki zawodników, ponad sześć tysięcy kibiców na trybunach oraz pozytywne opinie zawodników po turnieju są potwierdzeniem, że organizatorzy zdali test na przysłowiową "piątkę". - Myślę, że pomysł był okej, trochę ścigania było. Można powiedzieć, że Gniezno jest stolicą żużla, chociaż na chwilę to zamarło. Mam nadzieję, że niedługo to powróci i znów tutaj będzie dobry żużel - powiedział lider Polonii Piły.
Gnieźnieńska nawierzchnia jest z reguły dość twarda i trudno wyprzedza się rywali na tym owalu. Dodatkowo w bieżącym roku na żużlowej mapie Polski zabrakło zespołu z Grodu Lecha, który nie został dopuszczony do rozgrywek ligowych ze względu na nieotrzymanie licencji. W związku z tym, nawierzchnia gnieźnieńskiego toru tym sezonie było mało używana. Według zawodnika miało to po części wpływ na przebieg sobotniej rywalizacji, gdyż zawodnikom, którzy przegrywali start ciężko było zbliżyć się do rywala i pozbawić go punktów. - Teraz ten tor jest mało używany. Wiadomo, że im więcej tor jest używany tym lepiej. Na pewno potrzebuje troszkę pracy i materiału, bo jak już jeździliśmy, to tego materiału brakowało. Nie wiem czy cokolwiek tutaj było dosypywane. Myślę, że nie. Po prostu Ci nowi ludzie muszą popracować. Geometria toru jest świetna i wystarczy dosypać trochę świeżego materiału i znowu i będzie piękny żużel - ocenił 32-latek.
Drużyna Norberta Kościucha zakończyła sezon 2016 na piątym miejscu, a nasz rozmówca był wraz z Michałem Szczepaniakiem liderem zespołu z Grodu Staszica. Były zawodnik klubów z Leszna, Poznania, Grudziądza i Gniezna zanotował progres formy w stosunku do poprzedniego sezonu i zakończył zmagania na piętnastym miejscu w rangi najskuteczniejszych zawodników Nice PLŻ ze średnią powyżej dwóch punktów na bieg. - Jeżeli jest dobry sezon, to nie ma co oceniać. Ciężko jest samego siebie oceniać. Myślę, że od oceniana są inni, aczkolwiek jestem z tego sezonu ligowego zadowolony. Wszystkie cele, które były przeze mnie założone zostały zrealizowane. Może w poszczególnych meczach czegoś brakowało i popełniałem jakieś błędy, ale tych błędów było znaczniej mniej, niż w poprzednim sezonie - podsumował zawodnik.
Czołowy jeździec zaplecza Ekstraligi na ten moment nie myśli o przyszłym sezonie i o potencjalnym klubie, którego barwy mógłby reprezentować - Jeszcze o tym nie myślę. Mam jeszcze jeden turniej do odjechania. Potem odłożę sprzęt na chwilowy, zimowy sen i wtedy zacznę myśleć. Na wszelkie rozmowy jestem zawsze otwarty, a co z tego wyjdzie zobaczmy - podsumował Kościuch.
Natalia Zawodna (za: inf. własna)