Sezon 2015 był jednym z najsłabszych w przeciągu kliku ostatnich lat, przyczyn tego stanu było wiele. Pierwszą z nich była bardzo słaba dyspozycja Krzysztofa Kasprzaka, który rok po wywalczeniu Wicemistrzostwa Świata był cieniem zawodnika. Dodać do tego należy brak ingerencji w skład, wszyscy Drużynowi Mistrzowie Polski zostali w Stali Gorzów, i szóste miejsce w tabeli gwarantowane. W czasie tego sezony doszło również do zmiany na stanowisku trenera miejsce ?złotego? Piotra Palucha zajął Stanisław Chomski, który do drużyny wniósł wiele łącznie z panią psycholog Julią Chomską. W ubiegłym sezonie efektów tej współpracy widać nie było, lecz w tym już owszem.
Przedsezonowe łowy były dla Stali udane, drużynę opuścili: Linus Sundstroem, Piotr Świderski oraz Craig Cook, a w trakcie sezony wypożyczony do Orła Łódź został Tomasz Gapiński. Nastąpił czas wielkich powrotów, z Leszna odszedł Przemek Pawlicki, który w Gorzowie jeździł w 2010 roku a wraz z nim powrócił Michael Jepsen Jensen, który również w przeszłości bronił żółto-niebieskich barw. Wraz z nimi powróciły ambitne plany wali o najwyższe cele. Trener Chomski podkreślał, że walka toczy się jak najlepszy wynik, jednak chyba nikt nie spodziewał się że tym wynikiem będzie tytuł Drużynowego Mistrza Polski.
Pierwszy ligowy mecz drużynie znad Warty przyszło odjechać z Unią Leszno co powoli staje się już swoistą niepisaną tradycją, mecze te zawsze są emocjonujące a wynik zmienia się z biegu na bieg. Nie inaczej było i tym razem w żużlowej stolicy wielkopolski gorzowianie wyszarpali cenne zwycięstwo 42:48. Inauguracja sezonu na ?Jancarzu? nie przyniosła wielu emocji, goście wygrali wysoko, a na torze nie pojawił się były kapitan Stali Gorzów, jeżdżący obecnie w Grudziądzu Tomasz Golob, co ostudziło emocje kibiców. Kolejny mecz wyjazdowy przyniósł kolejne zwycięstwo nad Unią tym razem Unią Tarnów. W Golęcinie nie było już tak łatwo, tor w Poznaniu był nieznany wielu zawodnikom, jednak spotkanie było bardzo wyrównane, świadczy o tym wynik 45:45. Po Poznaniu przyszedł czas na powrót do domu, w którym Stalowcy byli bardzo niegościnni dla torunian. Na torze nie działo się dosłownie nic, bez wątpliwości można ten mecz nazwać najnudniejszym w tym roku. Gorzowianie wygrali 10 z 15 biegów, pozostałe zakończyły się remisem. Mecz ten nadwrężył finanse klubu, który jak mówi się w kuluarach budżet, obliczył, że optymalną zdobyczą punktową drużyny w meczu będą 52 punkty. Derby wyjazdowe w tym roku były pamiętnymi dla obu zespołów zazwyczaj było tak, że gospodarz wygrywał u siebie teraz się to odwróciło. Stal w Zielonej Górze wygrała 44:46, a u siebie przegrała takim samym stosunkiem punktowym.
Początek sezonu bezapelacyjnie należał do podopiecznych Stanisława Chomskiego, wyrywali oni wszystkie spotkania, pierwsze mecze serii rewanżowej również rozpoczęli obiecująco. Spotkanie z leszczyńskimi ?Bykami? goście przegrali. Pierwsze wyraźne problemy gorzowianie mieli w twierdzy przy Hallera. Mecz nie był jednostronny, lecz goście odstawali od poziomu gospodarzy. Jedynymi z niewielu ratujących honor zawodników byli Bartosz Zmarzlik, który zdobył 12 punktów (3,0,3,3,0,3), drugim najlepiej punktującym zawodnikiem był Przemysław Pawlicki, który wywalczył 8 punktów (0,1,2,3,2). Po tym meczy pojawiły się pierwsze plotki o zadyszce Stalowców. Trzy kolejne mecze w Gorzowie przyniosły stabilizację nastrojów i pewne zwycięstwa. Jednak wyjazd do grodu Kopernika obnażył błahy z pozoru problem, który pojawia się w ostatnim czasie we wszystkich klubach, czyli brak umiejętności jazdy parą. Jednak w przypadku pary Kasprzak-Zmarzlik była to zaciekła walka o punkty? Problem ten powracał jeszcze w trakcie sezonu. 15 sierpnia nastąpił kolejny kryzys na szczęście tylko jedno meczowy, sąsiedzi z południa województwa lubuskiego przybyli, odjechali mecz i zwyciężyli. Bonus jednak przepadał.
Faza play-off rozpoczęła rozgrywki od początku, mimo że Stal po serii zasadniczej zajmowała pierwsze miejsce w tabeli w niczym jej to nie pomogło. Jednak dwa pierwsze mecze były tylko formalnością, ponieważ Sparta Wrocław okazała się słabsza niż można było przypuszczać. Dopiero mecze finałowe przyniosły emocje. Pierwsze starcie 8 punktami przegrała Stal, jednak na własnym torze zapewniła sobie tytuł Drużynowego Mistrza Polski już po biegu czternastym.
Stal Gorzów była jedna z najrówniej punktujących drużyn PGE Ekstraligi mimo dwóch wyraźnych autsajderów Adriana Cyfera oraz Michaela Jepsena Jensena. Pierwszy z nich odjechał w tym roku ostatni sezon w kategorii juniora, który był dla niego trudny. Sam Adrian podkreśla jednak, że wiele się nauczył, nie przekonało to jednak szkoleniowców, którzy nie znaleźli dla niego miejsca w przyszłorocznym składzie. Podobnie jak dla Michaela Jepesena Jensena, który przez cały sezon czekał na przełamanie, które niestety nie nadeszło.
Liderzy w tej drużynie byli jeszcze bardziej widoczni. Najjaśniej lśniła gwiazda Bartosza Zmarzlika, który był bezkonkurencyjnie był najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstaligi, ze średnią 2,372 oraz drugim Wicemistrzem Świata. W przyszłym sezonie rozpocznie on wiek seniora, co innym pewnie utrudniło by zdobywanie punktów, lecz nie tak doświadczonemu zawodnikowi jak Bartek. Kolejnymi liderami o podobnej średniej byli Krzysztof Kasprzak 1,993, Niels Kristian Iversen 1,837, Matej Zagar 1,526.
W przyszłym sezonie skład Stali Gorzów przedstawia się następująco: Bartosz Zmarzlik, Krzysztof Kasprzak, Niels Kristian Iversen, Martin Vaculik rezerwowym będzie Thomas H. Jonasson . Jedynymi wielkimi, a może nie tak wielkimi niewiadomymi pozostają pozycje juniorskie, jedną z nich być może zajmie, tegoroczny debiutant Rafał Karczmarz. Gorzowscy kibice nie mają się jednak czym martwić oprócz niego na placu boju pozostają: Kamil Nowacki, Hubert Czerniawski oraz inni młodzi zdolni.