Brązowi medaliści zdecydowali się na podpisanie kontraktu z tylko jednym nowym zawodnikiem. Jest nim Jacob Thorssell. Młody, szwedzki żużlowiec, który do tej pory miał niewielki kontakt z czarnym sportem w naszym kraju, ale godnym uwagi faktem jest, że jako pierwszy do Polski ściągnął go Marek Cieślak w 2014 roku, będąc ówczesnym trenerem Unii Tarnów.
Ważną zmianą jest również pożegnanie się z Krystianem Pieszczkiem, który zakończył wiek juniorski i w obawie o dalszy rozwój swojej kariery, nie chciał być zawodnikiem oczekującym, choć wcale tak nie musiało być, ponieważ wicemistrz świata juniorów z 2016 roku, pokazał, że jeździć potrafi i miał szansę na wygranie walki o miejsce w składzie, choćby z Andrijem Karpovem. Młody gdańszczanin zdecydował się jednak na przenosiny do Grudziądza. Do drużyny, w której także, nie może być pewny jazdy w każdym meczu. O ile na wyjazdach będzie prawdopodobnie zajmował miejsce Tomasza Golloba, to przy Hallera 4, będzie mu bardzo ciężko o starty, ponieważ były mistrz świata z 2010 roku, wydaje się pewniakiem, a para Okoniewski-Buczkowski, również przywozi sporo punktów.
Powracając do samego sedna. Dziś ciężko o wartościowych żużlowców, którzy zgodzą się pozostać w odwodzie. Rynek dobrych zawodników, jest dosyć wąski, a do tego każdy chce jeździć, bo tak złożona jest polityka tego sportu, że płacą za zdobyte punkty, a nie za udział w meczu. Prezes Tymczyszyn, oraz trener Marek Cieślak, pożegnali bez żalu Aleksa Loktayewa, bo Ukraiński żużlowiec po okresie dyskwalifikacji na ten moment jest cieniem samego siebie. Mając w składzie Dudka, Protasiewicza, Doyla, Hampela i wywiązującego się z zadań drugiej linii Karpova, ciężko spekulować, kto nadaje się do zdecydowanej zmiany. Jest jednak kilka ?ale? :
- Poczynając od Patryka Dudka. Wywalczył awans do cyklu Grand Prix i będzie to jego pierwszy sezon wśród, żużlowców walczących o mistrzostwo świata. Pomimo, że ?Duzers? jest już dosyć doświadczony, ciężko stwierdzić, jak sobotnie turnieje wpłyną na jego niedzielną dyspozycje w spotkaniach ekstraligi. Ten cykl zwiększa również ryzyko kontuzji.
- Jason Doyle, jak i w końcówce poprzedniego sezonu doznał kontuzji i cykl Grand Prix kończył, oglądając go ze szpitalnego łóżka. O ile, ostatnio pozbierał się i wrócił w fenomenalnej dyspozycji, to jednak stracona część okresu przygotowawczego zawsze pozostawia pewną niewiadomą.
- Jarosław Hampel, cały czas pozostaję jednym wielkim znakiem zapytania. Po koszmarnej kontuzji, która go spotkała, powrócił na tor po ponad rocznej przerwie i przy W69 prezentował się naprawdę przyzwoicie, wręcz bardzo dobrze. Jednak mecze wyjazdowe były kompletnie nieudane i siła całego zespołu, jako całokształt w dużym stopniu zależeć będzie od dyspozycji ?Małego?. Cała zima, przed nim i ogrom pracy, aby raz jeszcze dogonić czołówkę, lub stać się ligowym średniakiem. Sternicy klubu w niego uwierzyli, ale nie zabezpieczając się, odpowiednio.
- Brak lidera formacji juniorskiej. Postawiono na sprawdzonych, czyli będzie to prawdopodobnie para Niedźwiedź ? Zgardziński, ?Krycha? biorąc nawet pod uwagę jego sinusoidalną formę, młodzieżowcem, który mógł znaczącą wpłynąć na meczowe losy. Aleks, miał już wiele szans, ale zawsze czegoś brakowało. Kibice mogą mieć większe nadzieje związane z rawiczaninem, który w tamtym roku zasilił szeregi Falubazu i pokazał się kilka razy z dobrej strony.
Karpov i Protasiewicz, reprezentowali odpowiedni poziom do swoich umiejętności i utrzymania tego stanu prawdopodobnie można się spodziewać. To jednak wszystko, a może i aż wszystko, co zaprezentuje całej lidze Ekantor.pl FALUBAZ Zielona Góra. Skład jest sprawdzony, ale przy kilku nazwiskach, pojawiło się parę znaków zapytania. Odpowiedź na nie, powinno nam przynieść kilka pierwszych kolejek. Zielonogórzanie pojechali w poprzednim sezonie, bardzo odważnie, pomimo początkowych problemów kadrowych. Otarli się o finał, ostatecznie zajmując trzecią lokatę w lidze. Jak będzie za rok? Zapraszam do dyskusji.
P.S ? Nie da się nie odnieść wrażenia, że trener Marek Cieślak, mimo iż jest cenionym fachowcem, zaczyna pozostawać w tyle, za kolegami po fachu.