Po rocznej przerwie jaką zafundowali lubelskim kibicom poprzedni włodarze klubu, czarny sport w Lublinie powraca na żużlową mapę Polski. Drużyna pod nazwą KM Cross Lublin walczyć będzie o zwycięstwo w najniższej klasie rozgrywkowej - PLŻ 2.
Po tym jaki skład udało się skompletować na ten rok można śmiało zaryzykować tezę, że zespól na pewno liczyć będzie się w walce o awans.
Na początku mijającego tygodnia niemal wszyscy zawodnicy KM Cross Lublin stawili się w siedzibie klubu, gdzie przez dwa dni pobytu udało się omówić sprawy organizacyjne związane z udziałem w rozgrywkach, ale nie obyło się też bez ciężkiej pracy. W poniedziałek wzięli udział w treningu crossfit.
- Pokazali, że nie przespali zimy. Wszyscy zdają sobie sprawę, że przy wyrównanym sprzęcie, to w sobie trzeba szukać rezerw. Podchodzą do swoich obowiązków profesjonalnie. Nie chciałbym nikogo wyróżniać, ale szczególnie muszę pochwalić juniorów, którzy od momentu rozpoczęcia przygotowań zanotowali duży progres - mówił trener KM Cross Lublin, Dariusz Śledź.
Spośród wszystkich zawodników jedynie Paweł Miesiąc, dzięki pobycie w Argentynie, gdzie brał udział w walce o indywidualne mistrzostwo tego kraju, miał okazję do startów na motocyklu. Stąd też chęć wszystkich zawodników do jak najszybszego wyjazdu na lubelski tor. Według szkoleniowca klubu optymistyczny plan zakłada, że uda się to za około dwa tygodnie.
- Na pewno chcielibyśmy wyjść na tor jak najwcześniej, ale spokojnie, jeszcze nie ma paniki. Jeszcze mamy sporo czasu. Nasz tor potrzebuje jeszcze trochę słońca. Trzeba także zawiesić bandy i wykonać przy nich kilka poprawek, o co prosimy MOSiR. Szkoda tracić czas skoro pogoda nam sprzyja, a prognozy są korzystne - mówi Dariusz Śledź.