- Ostatnie tygodnie bardzo się dłużyły, ale mogłem przynajmniej wyleczyć wszystkie kontuzje - mówi w wywiadzie dla "Falubaz tv". - Przepraszam wszystkich kibiców za niebecność na prezentacji, ale... gdybym nie pojawił się na weselu, to byłaby katastrofa. Ktoś mógłby mnie za to zabić, a wtedy nie mógłbym jeździć na żużlu. Po trzech latach narzeczeństwa rozpoczynam wspólne życie z Emily - dodaje Australijczyk.
Po urazie barku, jakiego doznał w ubiegłym sezonie, nie ma już śladu. - Na siłowni mogłem wykonywać wszystkie ćwiczenia - zapewnia zawodnik "Ekantor Falubazu". - Mam nadzieję, że na torze będę ścigał się tak szybko jak w ubiegłym roku. Rok 2016 był, jak sam przyznaje, dla niego najlepszy i to we wszystkich ligach, choć: - To smutne, mogłem zostać Mistrzem Świata, ale tak się nie stało - wraca do wydarzeń sprzed kilku miesięcy. - Nie przypuszczałem, że to się tak skończy, ale takie jest życie. Teraz chcę wrócić jeszcze silniejszy. Czytałem w gazetach, że jestem leniwy, jeśli chodzi o rehabilitację. Podchodziłem do tego spokojnie - wszystko było ustawione na realizację poszczególnych celów.
- W ubiegłym roku brakowało Jarka Hampela, który teraz jest już z nami - stwierdza jeden z najlepszych żużlowców na świecie. - Znam dobrze Jacoba (Thorsella - dop MB), jest bardzo szybki i robi postępy. Pierwszy raz spotkałem go w Szwecji, ale znam go także ze startów w Anglii - to świetny "dzieciak". Wierzę, że będziemy mieć dobry sezon w Ekstralidze. Wiem, że trzecie miejsce, to nie było to, na co się umawialiśmy. Mam nadzieję, że ten sezon będzie lepszy i zakończy się złotem - dodaje J. Doyle.
- Mam cztery motocykle i będziemy je testować - opowiadał zawodnik jeszcze przed rozpoczęciem pierwszego treningu w Zielonej Górze. - Chcemy zostać tu kilka dni, nie wiem jednak, czy będziemy mieć szczęście do pogody...