Godzina 14 wybiła a wraz z nią start do pierwszego biegu. Wtedy to Mariusz Fierlej zanotował defekt, a jak się później okazało był to dopiero początek złośliwości rzeczy martwych. Osamotniony Rosjanin, który niegdyś reprezentował barwy Lechmy Poznań nie zdołał przedzielić pary Vladimir Borodulin ? Marcel Kajzer czego efektem było podwójne zwycięstwo gospodarzy na otwarcie meczu. Dla jedynego zaś Polaka w tej stawce, był to najlepszy występ w omawianych zawodach. W 3. biegu goście mogli odrobić część strat. Fenomenie jeżdżący tego dnia Damian Dróżdż wespół z Mariuszem Puszkowskim wieźli nawet podwójne zwycięstwo. Jak się okazało był to za dobry wynik dla przyjezdnych. Motor na którym startował zawodnik urodzony w Golubiu-Dobrzyniu postanowił się zatrzymać i dalej nie jechać. Jakże ta decyzja musiała podnieść ciśnienie jego właścicielowi? Można się domyśleć. W efekcie tylko biegowy remis zapisaliśmy do programów a na tablicy wyników ( której w Poznaniu nie ma) było 4 - punktowe prowadzenie miejscowych.
Wynik nie był najgorszy, Motywacja w ekipie gości podczas pierwszej części była. Przepełniony nią wręcz Ilia Czałow wyjechał do biegu 5. Najpierw zagrał ze sędzią w ?kto pierwszy ten lepszy?. Zamiast nieruchomo stać pod taśmą sympatryczny Rosjanin postanowił powolutku, po cichutku, można powiedzieć ?po angielsku? podpełzać pod linię startową aby w ten sposób mieć lekki handicap już na starcie. Pan Tomasz Proszowski wychwycił jednak zabiegi zawodnika, bieg przerwał a łobuzowi pogroził paluszkiem i wręczył ostrzeżenie. Stajemy zatem do drugiej próby, w której bohaterem znów był ten sam zawodnik. We wejściu w I łuk, w efekcie domina jego motocykl został potrącony a sam jeździec zapoznawszy się z nawierzchnią wylądował pod dmuchaną bandą. Na szczęście nic się jemu nie stało i zwarty i gotowy po chwili przerwy mógł stanąć pod taśmą w trzecim podejściu biegu 5., która już bez przeszkód została dokończona. Poznaniacy sukcesywnie powiększali swoje prowadzenie, a po 7. biegu wynosiło 25:17. Na starcie 8. biegu pojawił się Mariusz Puszakowski. Nerwy na wodzy, umotywowany a także zapewne powtarzający sobie ?wszystko będzie dobrze teraz bez żadnych niespodzianek start, I łuk i do mety? gotowy aby pomóc drużynie w odrabianiu strat. Sędzia puszcza taśmę, ?Puzon? jedzie ?. W sumie nie pojechał za daleko. Motocykle tego dnia wystawiły na próbę nerwy blisko 40 ? letniego zawodnika. Gdyby nie to doświadczenie zdobyte na torach, kto wie jak wyglądałby boks w którym ulokował się tego dnia żużlowiec.
Kolejne odsłony to ze strony gości próba ratowania czegokolwiek a gospodarzy wyciśnięcie ze zranionych ?Wilków? tego co było możliwe. Biegi 9. ? 11. zakończyły się podziałem punktów mimo zmian taktycznych, które poczynił Stanisław Kępowicz opiekun przyjezdnych. Za dobrze było. Dawno się nic nie stało. No to w gonitwie 12. Oskar Nocuń dotknął taśmę. Zdarza się młodym zawodnikom, którzy w trudnej chwili dla klubu chcieliby wziąć sprawy w swoje ręce i wzorem Kacpra Woryny pociągnąć ten wózek do jako takiej przystani. Na chęciach się skończyło. Osamotniony Dróżdż, zdołał przywieźć tylko dwa punkty, czym nie uchronił zespołu przed kolejną biegową porażką, ale ostatnią na szczęście dla nich w tym meczu. Od tego momentu coraz lepiej powodziło się zawodnikom KSM ? u Krosno. W biegu 13. Dróżdż, wykorzystywany do maksimum możliwości i David Bellego przywieźli remis. W biegu 14. Ten wyczyn powtórzyli Czałow z Puszakowskim a w ostatniej gonitwie dnia, jeszcze raz połączone polsko ? francuskie siły przywiozły na 5:1 Mateusza Borowicza i Fredrika Jacobsena, gwiazdy miejscowych ?Skorpionów?. Można efektownie zakończyć spotkanie mimo, że cały mecz nie przebiegał po myśli? Można. Od razu milej się zrobiło na ? chciałem napisać tablicy wyników ale, jak pamiętacie tej w Pozku nie ma. No nie ważne. Ważne, że Poznań wygrał, Krosno ma jako taką pozycje do ewentualnego punktu bonusowego a my mogliśmy żużlowo spędzić dzień wolny od pracy. Każdy zadowolony opuścił golęciński owal. I oto w żużlu chodzi.