SpeedCar Motor Lublin pokonał Naturalną Medycynę PSŻ Poznań 58-32. Po meczu w parku maszyn nastroje wśród gospodarzy i gości były diametralnie różne.
Mateusz Borowicz (Naturalna Medycyna PSŻ Poznań): Dostaliśmy dzisiaj straszny wpierdziel. Mieliśmy dzisiaj straszną męczarnię z ustawieniami. Przerzuciłem dzisiaj tyle zębatek, ile nie przerzuciłem jeszcze na żadnym treningu, a i tak lublinianie mijali nas jak tyczki. Chciałem przeprosić kibiców za nasz występ i pogratulować rywalom, że ich klub tak dobrze się rozwija.
Dariusz Śledź (trener SpeedCar Motoru Lublin): jestem bardzo zadowolony. wygraliśmy przy pełnych trybunach i wspaniałym dopingu, a Robert Lambert zaliczył udany debiut i potwierdził wysoką formę. Podchodzimy jednak na spokojnie, bo już jutro zaczynamy przygotowania do meczu w Opolu. Dobry debiut ligowy zaliczył też Maciek Kuromonow. Widać było, że był trochę spięty i stremowany, ale każdy zawodnik musi przez to przejść.
Robert Lambert (SpeedCar Motor Lublin): Jestem bardzo zadowolony z wyniku, tor dobrze mi dzisiaj pasował. Moje silniki są tutaj bardzo szybkie - zobaczymy jak będzie na wyjazdach. Atmosfera w Lublinie i w zespole jest fantastyczna. Współpraca z trenerem Śledziem układa się bardzo dobrze.
Paweł Miesiąc (SpeedCar Motor Lublin): Po takim meczu można czuć się docenionym. Kiedy po ostatnim biegu poszliśmy kibicom podziękować, nie chcieli nas wypuścić z trybun. Fajnie, że udało się zrobić dobre widowisko, tor był dobry do walki i do wyprzedzania.
Fredrik Jakobsen (Naturalna Medycyna PSŻ Poznań): To było ciężkie spotkanie, Lublin jest piekielnie mocny, a ja byłem tu pierwszy raz, więc niewiele wiedziałem o tym torze, jednak ściganie było dobre. W x biegu niepotrzebnie zostawiłem Lambertowi miejsce przy kredzie. Fajnie było spotkać w parkingu Bjarne Pedersena, zawsze miło pogadać z rodakiem po meczu.
Tomasz Bajerski (Naturalna Medycyna PSŻ Poznań): Popełniliśmy dużo błędów na trasie i pogubiliśmy punkty. Myślałem, że ugramy trochę więcej, mimo że Lublin jest bardzo mocny. Bardziej liczyłem zwłaszcza na Kajzera i Jakobsena. Mateusz Borowicz też jeździł tu trzy lata i próbował wykorzystać znajomość toru, był blisko za lublinianami, ale nie mógł trafić z ustawieniami.
Marcel Kajzer (Naturalna Medycyna PSŻ Poznań): Byłem w miarę szybki, ale pogubiłem punkty przez błędy na trasie. Tor mnie specjalnie nie zaskoczył, po prostu źle odczytałem ścieżki. Gdybym częściej miał okazję tu pojeździć, to pewnie tych błędów by nie było.
Tomasz Jastrzębski (za: inf. własna)