Już za tydzień, w Landshut, odbędzie się druga runda Speedway Best Pairs. Zawodnikiem, który zna niemiecki tor jak własną kieszeń jest najlepszy obecnie reprezentant tego kraju - Martin Smoliński.
Od kilku sezonów reprezentujesz AC Landshut Devils. Czy można powiedzieć, że znasz każdy kamień na torze w Landshut?
Od roku 2009 jestem członkiem drużyny i jej kapitanem. Przez ten czas, każdego roku, prowadziłem naszą drużynę do finałów Bundesligi i pięciokrotnie udało nam się wygrać mistrzostwo. Myślę, że mówi to wszystko o moich predyspozycjach kapitana. Tak, znam ten tor doskonale. Już jako mały chłopak, przyjeżdżałem tam w każdą środę tygodnia wraz z moim ojcem, aby trenować i poznawać wszelkie niuanse od Georga Hacka.
Pierwsza runda SBP nie była dla Ciebie zbyt szczęśliwa. Czy udało Ci się ustalić, co było głównym problemem?
Miałem dwa defekty z powodu przegrzania sprzęgła. Znam problem, ale nie jest on jeszcze do końca wyeliminowany. Nadal jest problem, gdy temperatura powietrza jest wysoka.
Jesteś numerem jeden niemieckiego żużla. Odczuwasz presję lub specjalną uwagę, którą przykłada się na Twoją karierę?
Dzięki za komplement! Ale nie, nie ma żadnej presji, raczej motywacja by pracować jeszcze ciężej. Łatwo jest być numerem jeden przez krótki czas, ale trudniej utrzymać stały i wysoki poziom na dłużej. Potrzeba samozaparcia, dyscypliny, ambicji, energii i oczywiście pieniędzy.
Jak w Twoich oczach wygląda aktualna sytuacja żużla w Niemczech?
Bardzo dobrze. Jesteśmy na dobrej i zdrowej ścieżce. Mamy wspaniałych fanów, wiele torów, a żaden klub nie ma zaległości finansowych wobec zawodników. Żużel w Niemczech od zawsze był zorganizowany w nieco inny sposób, niż gdziekolwiek indziej. Jeśli spojrzy się na jakość i profesjonalną pracę naszych wolontariuszy w klubach, myślę, że sporo zagranicznych klubów mogłoby się wiele nauczyć. To nie przypadek, że One Sport i BSI Speedway organizują rundy SBP, SEC i Speedway Grand Prix na niemieckich torach. Ponadto mamy najwięcej rund eliminacyjnych do mistrzostw świata i Europy. Naturalnie, niemieccy organizatorzy cieszą się zaufaniem FIM i FIM Europe.
Czy możesz nam powiedzieć coś na temat sprzętu, który przygotowałeś na ten sezon?
Jako zawodnik fabryczny JAWY, sprzęt mam dostarczany bezpośrednio przez producenta. Nie znaczy to jednak, że otrzymuje w pełni gotowe do jazdy motocykle. Pozostałe elementy są składane we współpracy z innymi firmami w moim własnym garażu. Silniki Jawy są projektowane, obliczane i konstruowane przeze mnie, Marcela Gerharda, Manfreda Knappe, FM Modellbau, RaimundSchön i kilka innych firm, których nazw nie mogę ujawnić.
Poza żużlem jesteś także doświadczonym zawodnikiem na torach długich. Czy mógłbyś wyjaśnić różnice, które panują w tych dwóch odmianach? Na którą z dyscyplin kładziesz większy nacisk?
Na torze żużlowym, potrzebujesz świetnej kontroli swojego ciała i ekstremalnej precyzji w pracy z motocyklem. Z kolei na torze, który ma 1000 metrów, kluczowy jest dobry materiał i szybki silnik. Nie możesz bać się prędkości. Całe moje skupienie wędruje jednak w pełni w stronę żużla.
Żużlowi fani mają stałą możliwość oglądania Ciebie jedynie w niemieckiej Bundeslidze i cyklu Speedway Best Pairs. Czy była to celowa decyzja, by trzymać się z dala od zagranicznych lig?
Nie mogę się z tym zgodzić. Moi fani mogą oglądać mnie co weekend, czy to w eliminacjach do mistrzostw świata czy Europy, czy w innych prestiżowych eventach na klasycznych torach, piaskowych czy trawiastych. Nie mam nic przeciwko zagranicznym ligom, jednak poświęciłem się tej niemieckiej. Jest tu wiele świetnych torów. Niemiecki sport motorowy jest głęboko w moim sercu i dlaczego miałbym przebywać tysiące kilometrów, kiedy wszystko czego potrzebuję jest tuż za rogiem. Liczba wyścigów, które odbywam w sezonie oscyluje w granicach 50-ciu. Są zawodnicy startujący w GP, którzy tych startów mają mniej. Zawsze szedłem pod prąd i po prostu się nie zmienię. Podsumowując, moje osiągnięcia są solidne i jestem z nich dumny. W końcu jestem w najlepszej 20-tce zawodników świata. Utrzymuję stały, wysoki poziom, ale zawsze lubię poświęcić swój czas fanom i zaraz po zawodach, nie wskakuję od razu do samolotu. Moja rodzina również się z tego cieszy.
Redakcja (za: inf. prasowa)