Sobotnie spotkanie 2. Ligi Żużlowej pomiędzy GTM Startem Gniezno a TŻ Ostrovią Ostrów zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 57:33. Przed niedzielnym rewanżem żużlowcy z historycznej stolicy Polski są w znacznie bardziej komfortowej sytuacji, niż ostrowianie.
Mariusz Staszewski (trener TŻ Ostrovia Ostrów Wlkp.): - O absencji Mastersa dowiedzieliśmy się o 5:30. Musiałem wstawić Sówkę, bo tylko nim dysponowaliśmy. Myślę, że do ósmego biegu gospodarze byli pogubieni przez deszcz. Po dziewiątym biegu, kiedy nie było polania toru, poszło sporo zwycięstw gospodarzy. Staraliśmy się wyciągać wnioski, ale nie były odpowiednie. Próbowaliśmy w każdą stronę, ale efektów końcowych brakowało. W mojej drużynie wszyscy jechali na jednym poziomie. Żebym mógł puścić taktyczną, to ktoś musiałby chociaż wygrać wyścig. Wszyscy jechali równo. Kogo miałem dać, jak wszyscy robili po 4 punkty? Miałem wstawić Sucheckiego po tym, jak przyjechał do mety na czwartej pozycji? Można było rzucać lotkami i patrzeć, kto gdzieś coś pojedzie. Gnieźnianie u siebie są naprawdę bardzo mocni. Mam nadzieję, że u nas będą słabsi. Na razie nie mówię, kto będzie jechał w rewanżowym spotkaniu. Przede mną długa noc. Jest wiele do przemyślenia.
Adam Ellis (TŻ Ostrovia Ostrów Wlkp.): - Mój występ nie był najlepszy. Tor był bardzo śliski. Decydowały na nim starty. Po moim pierwszym starcie zdecydowałem się zmienić motocykl. Niestety, przytrafiło mi się wykluczenie. Miałem problemy już na polu startowym. Robiłem wszystko, aby uchronić się przed dotknięciem taśmy. Chciałem jak najlepiej wyjść spod taśmy i wywalczyć ważne punkty dla mojej drużynie. Niestety, stało się inaczej. Na własnym obiekcie będziemy walczyć o zwycięstwo. Dla debiutanta, pierwszy sezon w Polsce jest czymś trudnym. Wciąż poznaję i uczę się nowych torów.
Marcin Nowak (GTM Start Gniezno): - Na początku przeszkodził nam deszcz, który padał przed spotkaniem. Tor był inny niż zwykle, ale później nawierzchnia przesuszyła się i wróciliśmy na właściwe tory. Przytrafiła mi się jedna wpadka. Zostałem trochę podpuszczony przez Łukasza Sówkę i dotknąłem taśmy. Zostałem wykluczony, ale taki jest żużel. Za tydzień jedziemy do Ostrowa po wygraną. W Lublinie otarliśmy się o zwycięstwo, zabrakło nam do szczęścia niewiele. Myślę, więc, że rewanżowe derby rozstrzygniemy na swoją korzyść.
Natalia Zawodna (za: inf. własna)