Pierwszy turniej, mimo przeciętnej stawki, mógł się podobać nielicznym kibicom, którzy zasiedli na Motoarenie. Było kilka ciekawych akcji i jazdy w kontakcie. Kilku zawodników rozczarowało swoją postawą a kilku bardzo pozytywnie zaskoczyło. Oczekiwań kibiców nie zawiódł Jarosław Hampel, który wygrał cztery swoje biegu w tym ten najważniejszy, finałowy. Zawodnik Falubazu z zawodów na zawody jeździ coraz lepiej i jak sam przyznaje, czuje się pewniej na motocyklu. Bardzo szybki był również Vaclav Milik, który odrabiał wiele po przegranym starcie. Jazda Czecha mogła się podobać i po raz kolejny pokazuje, że bardzo mocno puka do światowej czołówki. Warto dodać, że z pełnoprawnych zawodników cyklu wypadł w Toruniu najlepiej. Jednym z zaskoczeń, była postawa Andrzeja Lebiediewa. Łotysz, mimo lepszego początku, wdrapał się na trzeci stopień podium i był to jeden z jego najlepszych występów na Motoarenie.
Z dobrej strony pokazał się również Przemysław Pawlicki, który zgromadził w sumie dziesięć oczek i awansował bezpośrednio do biegu finałowego. Jednak w tej najważniejszej gonitwie zabrakło trochę prędkości ponieważ ostro walczył z Andrzejem Lebiediewem o trzecią lokatę. Swoje pojechał także Grigorij Laguta. Rosjanin początek zawodów miał słaby ponieważ zaczął od taśmy a potem od jednego oczka. Na jego szczęście druga część zawodów była o niebo lepsza i zdołał awansować do biegu barażowego, w którym zajął trzecie miejsce. Na pewno pozytywnie zaskoczył Andreas Jonsson, który bardzo szybko nadrabiał dystans na trasie i widać było, że to może być wieczór Szweda. Chyba największym zaskoczeniem jest występ Mateusza Szczepaniaka, który w zawodach międzynarodowych plamy nie dał. Wręcz przeciwnie, jechał bardzo ofensywnie i straszył światową czołówkę. Po kontuzji coraz lepiej radzi sobie Krzysztof Kasprzak. Niestety wychowanek Unii Leszno w dwóch biegach dał się ograć na ostatnim łuku. Dzielnie walczył również zawodnik Polonii Bydgoszcz, Andriej Kudriaszow. Rosjanin wygrał jeden bieg i nie dowoził zer.
Z pewnością mocno rozczarował Leon Madsen. Można było spodziewać się po jednym z najlepszych zawodników PGE Ekstraligi znacznie więcej a turniej zaczął od dwóch zer. Również Kacper Gomólski, który dobrze zna owal na Motoarenie, mógł zrobić kilka punktów więcej. „Ginger” robił wiele wiatru na torze ale niestety brakowało mu prędkości. Fatalne zawody pojechał Martin Smolinski i Mikkel Bech, którzy zgromadzili po dwa oczka. Na torze mieli także okazję zaprezentować się Paweł Przedpełski i Szymon Woźniak, którzy zastępowali kontuzjowanego Nicolaia Klindta. Duńczyk uczestniczył w paskudnym upadku wraz z Andrzejem Lebiediewiem.
Organizatorom po raz kolejny nie dopisała pogoda. Było bardzo wietrznie i zimno po opadach deszczu. Co odbiło się mocno na frekwencji, jednak jak zapowiadają organizatorzy, nie zamierzają rezygnować z podobnych turniejów na Motoarenie w przyszłości. Kolejna runda Speedway Euro Championship w niemieckim Gustrow.