Vaclav Milik ma duże powody do radości. Zawody w Toruniu przegrał tylko z dziką kartą, Jarosławem Hampelem a jako pełnoprawny uczestnik SEC wypadł najlepiej. - Bardzo jestem zadowolony, tym bardziej, że stanąłem na drugim miejscu za dziką kartą. To jest dobry początek prze kolejnymi rundami SEC. Ten tor był zupełnie inny niż na lidze. Jednak ustawienia z poprzednich zawodów nie działały ale udało nam się szybko dopasować – zdradził Czech.
Zawody ligowe w Toruniu na pewno przydały się zawodnikowi cyklu SEC. Miał okazję poznać nową nawierzchnię i owal na Motoarenie. Jednak jak sam przyznaje dużo mu to dało przed Mistrzostwami Europy. -Teraz wszędzie jeździ się bez treningów. Jak przejadę już pierwsze okrążenie to już wyłapie kąty na danym torze. Dużo mi pomogło, że jeździłem tuta na lidze i wiedzieliśmy co i jak założyć. Pierwszy bieg wygrałem ale nie czułem się jeszcze taki szybki ale poszliśmy w dobrą stronę z ustawieniami. Zasugerowałem się tym co było na lidze, zacząłem mocnym motocyklem a potem musiałem go osłabić – wyjaśnił zawodnik Betard Sparty Wrocław.
Kolejna runda Speedway Euro Championship przeniesie się do niemieckiego Gustrow. Dla Vaclava Milika nie będą to pierwsze zawody na tym torze. - Pięć razy chyba tam jeździłem i za każdym razem nie zrobiłem tam złego wyniku, ani dobrego. Postaram się przygotować na te zawody jak najlepiej potrafię żeby zdobyć jak najwięcej punktów ponieważ są cztery rundy i każde oczko się liczy na końcu – zauważył.
Niegdyś żużel u naszych południowych sąsiadów kwitł. Teraz ciężko jest zebrać solidną obsadę na Drużynowy Puchar Świata. - Z żużlem w Czechach jest bardzo słabo, chce pomóc chłopakom w Drużynowym Pucharze Świata. Żużlowi poświęciłem całe swoje życie, ojciec bardzo dużo mi pomagał i chce mu pokazać, że nie było to na marne – powiedział Vaclav Milik.
Zawodnik Betard Sparty Wrocław jeździ coraz lepiej i osiąga coraz więcej. I z tego powodu presja na nim może być coraz większe jednak jak sam podkreśla jak zaczynał w PGE Ekstralidze ciężej było mu opanować nerwy. - Jeszcze dwa lata temu bardziej się stresowałem przed zawodami i ciężko mi się jechało. Jednak poznałem wielu przyjaciół w klubie, z którymi się teraz trzymam i jest mi łatwiej. Poza tym, jadę teraz na mecz, trochę ludzi już znam i ta presja jest mniejsza. We Wrocławiu jesteśmy młodą drużyną, jesteśmy na podobnym poziomie, gadamy o wszystkim, jeden drugiej wspiera i to jest właśnie to co buduje tę dobrą drużynę – zakończył sympatycznych Czech.