Damian Stalkowski niecałe dwa tygodnie temu podczas jednej z rund DMPJ w Toruniu doznał urazu barku. Intensywne leczenie i rehabilitacja, jaką przechodził w ostatnich dniach zawodnik, pozwoliły mu wziąć udział w kolejnym meczu ligowym GTM Start Gniezno. Junior gnieźnieńskiej drużyny, przyznaje, jednak że jego powrót na tor miał miejsce zbyt szybko. - Z moim zdrowiem średnio. Zastanawiam się nad moim jutrzejszym występem. Nie wiem czy zaryzykować. Może warto byłoby być w pełni sił na play-offy czy choćby mecz w Opolu. Udział w decydujących meczach już mamy. Te spotkania będą ważniejsze, niż te pozostałe w rundzie zasadniczej. Co prawda, nie wiadomo, czy pojedziemy z pierwszego czy drugiego miejsca, ale to tak naprawdę mniej istotne. Muszę podjąć ciężką decyzję. Nie czuję komfortu ścigając się na motocyklu. Ten uraz dokucza, a najważniejsze mecze przed nami - skomentował.
Wychowanek bydgoskiej Polonii wybicia barku doznał 18 lipca. Od tej pory nie miał styczności z motocyklem. Przed meczem z KSM Krosno nie wziął nawet udziału w treningu. - Wyjechałem dopiero na próbę toru - potwierdził żużlowiec.
Osiemnastolatek podczas próbnych jazd czuł, że będzie musiał skupić się bardziej na walce ze swoim organizmem niż z rywalami. - Na próbie toru zaczął mi doskwierać ból barku. Potem musiałem sobie jakoś radzić - powiedział.
Po zakończonym biegu drugim miała miejsce nie codzienna sytuacja. Reprezentanci gospodarzy, którzy gonitwę młodzieżową rozstrzygnęli na swoją korzyść na przeciwległej prostej w wyniku błędu upadli na tor. - Po tym pierwszym swoim biegu zbyt wąsko jechałem i mnie pociągnęło. Ten ból był troszkę większy, niż w następnych biegach. Po tej gonitwie podkuliłem ogonek, spuściłem w dół rękę i położyłem ją na nodze.Nie zauważyłem Patryka Fajfera i puknąłem w niego kołem. To się zdarza. Taka sama sytuacja była w Bydgoszczy z Andriejem Kudriaszowem. On także na tej samej zasadzie przewrócił się z jakimś zawodnikiem. Taki jest po prostu żużel - zakończył Stalkowski.