Nowy manager Get Well Toruń zastrzega, że na tym etapie sezonu ciężko zbudować zespół od podstaw. -Ciężko przygotować teraz zespół, na pewno nie w tej fazie sezonu. Trzeba popracować z chłopakami gruntownie, od podstaw czyli praca organiczna, mentalna, sprzętowa. Tak na szybko to można wziąć tabletkę na ból głowy i nic więcej – powiedział Jacek Frątczak.
Kolejny mecz „Anioły” mają w Rybniku. Na Śląsku muszą wygrać ale oba zespoły jadą o być albo nie być w PGE Ekstralidze a więc można spodziewać się jazdy po bandzie. - Tak, mecz z Rybnikiem będzie o życie, ten mecz miał być już o życie. Ja już jestem trochę przyzwyczajony do tej presji ale tym meczem jestem absolutnie rozczarowany, mimo wszystko liczyłem, że uda nam się wygrać w czternastym biegu. Włókniarz miał liderów a szczególnie w piętnastym biegu pokazali w jakiej są formie i nie było o czym gadać – zauważył szkoleniowiec.
Sytuacja w tabeli Wicemistrzów Polski jest dramatyczna a na domiar złego w Toruniu nie brakuje kontuzji i przeciwności losu. Wiele zależeć będzie od Adriana Miedzińskiego, który bardzo chce wrócić na tor. -Jutro Adrian Miedziński będzie miał rezonans i będziemy wiedzieć coś więcej o jego barku. Dzisiaj nie mógł z nami pojechać, nie ma sensu ryzykować zawodnikiem, który po pół okrążenia mi się wycofa. Byli inni zawodnicy ale umówmy się to nie są liderzy. Ulepiliśmy z tego co było, co żywe, co zdrowe. Sytuacja z Michaelem Jepsenem Jensenem od rana kompletnie rozczarowująca, to też o czymś świadczy. Muszę z tym zawodnikiem troszkę porozmawiać ponieważ nie może być tak, że zawodnik zapomina dokumentów, to jest powiem szczerze brak profesjonalizmu i takie rzeczy zawodowcom nie mogą się zdarzać. Była to stresująca sytuacja, musieliśmy podstawić prywatny samolot, gdyby nie udało się go ściągnąć to pojechalibyśmy z z/z. Dziękuję chłopakom bo walczyli i nie było tak, że ktoś odpuścił jakikolwiek bieg – podkreślił Jacek Frątczak.
Jacek Frątczak zapytany jakie jest prawdopodobieństwo czy Toruń się utrzyma odpowiedział, że odpowie na to pytanie 20 sierpnia. Jak na razie w Toruniu stają na głowie aby utrzymać PGE Ekstraligę. Manager zapowiada tytaniczną, wręcz heroiczną pracę nad Wisłą. -Prawdopodobieństwo jest takie, że trzeba pracować. Jak będzie mocno pracować, tak ja do tej pory to musi w końcu to przełamać tę trudną sytuację. Tematów do pracy jest bardzo dużo. Nie da się z dnia na dzień czegoś tutaj zmienić, zawodników mamy jakich mamy, nie ma tu co narzekać. Mamy plan na następny tydzień ponieważ przygotowywanie się do meczu w Rybniku na Motoarenie nie ma kompletnie sensu a więc w piątek będziemy stacjonować na innym torze, który chociaż troszeczkę pod względem przyczepności będzie przypominał ten w Rybniku. Jest pod górę, nie spodziewałem się, że będzie aż tak ciężko ponieważ miałem w talii Grega Hancocka ale nie wycofam się pokątnie z tego klubu, będę walczył z nim do końca i obiecuję to co mogę czyli tej determinacji, której nie zabraknie w kolejnych meczach. Ja nie jestem cudotwórcą, presja jest ogromna i zdaje sobie z tego sprawę, że na samym końcu zamyka się brama parkingu i włącza się czerwone światło – powiedział wymownie selekcjoner.
Temat Grega Hancocka wydaje się być zamknięty. Uraz Amerykanina jest na tyle poważny, że prawdopodobnie na dniach zakończy sezon. - Nie zakładam takiego scenariusza, że Greg Hancock wróci. Greg będzie próbował w tygodniu wsiąść na motocykl ale jak większość specjalistów wypowiada się na temat tego urazu to wielkich szans nie dają. Powiedziałem już na pierwszym spotkaniu z drużyną żeby nie skupiali się na Gregu Hancocku. Nie ma lidera, trzeba się z tym pogodzić. Za brakło nam drugiego zawodnika, który by jak w Lesznie zrobił, dwa, trzy punkty więcej, ja cudów od nich nie wymagam. A Grzegorz Walasek, czy Jack Holder, to z całym szacunkiem dla tych chłopaków to nie jest Greg Hancock. Tu jest tak poziom wyrównany, że nie ma zaskoczenie torem, pojechaliśmy do Leszna i nam tam też pasował od samego początku. Chłopaki dzisiaj pogubili dużo punktów na trasie ale koniec końców drużyna z Częstochowy była lepsza – zakończył Jacek Frątczak.