Fantastyczna pogoda, tłumy na trybunach i fantastyczne widowisko zwieńczone wygraną częstochowskiej drużyny, tak w skrócie można opisać niedzielny pojedynek w Częstochowie i z pewnością żaden kibic z około 13, może 14-tysięcznej publiki nie żałował swojej wizyty na SGP Arenie Częstochowa. Przed rozpoczęciem spotkania do kibiców przemawiał Józef Jarmuła, wybitny zawodnik Włókniarza w latach siedemdziesiątych. Blisko 76-letni były żużlowiec nie chciał skończyć przemawiać do fanów i na koniec aby udowodnić swoją dobrą formę wykonał około 20 pompek.
Samo spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy w pierwszym biegu triumfowali 4:2. W biegu juniorskim w pierwszym podejściu groźny upadek na pierwszym łuku zanotowali Michał Gruchalski i Damian Dróżdż. Ze startu Maksym Drabik wypchnął Oskara Polisa, który z kolei uderzył w Damiana Dróżdża, a ten pociągnął za sobą Gruchalskiego. Sędzia postanowił powtórzyć bieg w pełnym składzie. W powtórce świetnie wyskoczyli Drabik i Polis, którzy ciasno próbowali wejść w pierwszy łuk co upadkiem przypłacił junior Włókniarza. Sędzia ponownie postanowił powtórzyć bieg w pełnej obsadzie. W trzecim podejściu spod taśmy świetnie ruszyli goście i zanotowali pewną podwójną wygraną. W trzecim biegu wrocławianie triumfowali 4:2. Natomiast w czwartej gonitwie najlepiej ze startu wyszli częstochowianie, którzy objęli podwójne prowadzenie. Bardzo szybki był jednak Damian Dróżdż, który na trzecim okrążeniu uporał się z Oskarem Polisem. Po pierwszej serii startów na prowadzeniu 13:11 była Betard Sparta Wrocław.
W wyścigu numer 5, który otworzył nam drugą serię startów padł remis. Kolejną dużą dawkę emocji kibice zobaczyli w szóstym biegu, kiedy po starcie na prowadzeniu pojawili się gospodarze, jednak bardzo szybko Maciej Janowski fenomenalnym atakiem po bandzie minął rywali, a po chwili z Michałem Gruchalskim uporał się Vaclav Milik. W siódmej gonitwie najlepiej ze startu wyszedł Andrzej Lebiediew, a w pogoń za nim ruszyli Andreas Jonsson i Leon Mdasen. Łotysz genialnie bronił się przed atakami Jonssona po szerokiej i Madsena przy krawężniku. Jednak Lebiediew skapitulował na początku trzeciego okrążenia, kiedy to jednocześnie minęli gospodarze, a stadion eksplodował z radości. Na kolejnym łuku Lebiediew zanotował defekt motocykla. Po dwóch seriach 21:21.
W pierwszej odsłonie ósmego biegu fatalny upadek zanotowali Tai Woffinden i Oskar Polis. W pierwszym łuku mieliśmy efekt tzw. domina, kiedy to Szymon Woźniak wypchnął Holtę, a ten trafił Woffindena, który szczepił się motocyklem z Polisem i obaj z wielką siłą uderzyli w bandę. Obaj zawodnicy długo nie podnosili się, a na tor wyjechały dwie karetki. Na szczęście zarówno Brytyjczyk jak i Polak wstali i o własnych siłach wrócili do parku maszyn. W powtórce podwójną wygraną zanotowali zawodnicy z Wrocławia. W dziewiątym biegu fenomenalnie zaprezentował się Andreas Jonsson, który najpierw minął Macieja Janowskiego, a następnie umiejętnie przyblokował lidera cyklu Grand Prix co natychmiast wykorzystał Leon Madsen i wraz ze Szwedem dzięki ładnej jeździe parom nie dali się wyprzedzić mimo szaleńczych ataków Polaka. W dziesiątej odsłonie kolejny już raz ze startu lepiej wyszli gospodarze, jednak o ile Matej Zagar utrzymał swoją pozycję i tyle Sebastian Ułamek najpierw dał się minąć Lebiediewi, a po chwili Dróżdż. Po trzech seriach startów wynik 30:30.
Czwarta seria startów rozpoczęła się od wygranej 4:2 Betard Sparty. Dobrze ze startu wyszedł Jonsson, którego jednak podniosło i spadł na koniec stawki. Holta natomiast do końca ścigał Janowskiego, z którym przegrał o "błysk szprychy". W dwunastym biegu mieliśmy pokaz jazdy Mateja Zagara. Po starcie goście wyszli na podwójne prowadzenie, fenomenalnym atakiem najpierw Woffindena minął Zagar, a następnie rzucił się w pogoń za prowadzącym Drabikiem, którego minął dzięki przycince do wewnętrznej na ostatnim łuku. Przed trzynastą gonitwą byliśmy świadkami pierwszej zmiany, gdyż trener gości - Rafał Dobrucki - zdecydował się wstawić za Vaclava Milika bardzo dobrego tego dnia Damian Dróżdża. Sam wyścig kolejny raz przyniósł wielkie emocje. Po starcie na prowadzeniu jechał Damian Dróżdż, którego na drugim okrążeniu minął Leon Madsen. Następnie w pogoń za juniorem z Wrocławia rzucił się Sebastian Ułamek, który chwilę wcześniej wyprzedził Lebiediewa, jednak na Dróżdża nie starczyło mu już czasu. Przed biegami nominowanymi wynik 39:39.
W pierwszej odsłonie wyścigów nominowanych świetnie ze startu wyszedł Rune Holta, który objął pewne prowadzenie. Świetnie jechał Andreas Jonsson, który najpierw minął Woźniaka, a następnie Drabika. Jednak Maksym Drabik nie dawał za wygraną i na ostatnim łuku dość ostrym atakiem minął Szweda. W ostatnim biegu wydawało się, że na podwójnym prowadzeniu ulokują się wrocławianie, którzy świetnie wystartowali, jednak nieprawdopodobnym atakiem przy bandzie popisał się Matej Zagar, który minął obu wrocławian osiągając przy tym kosmiczną prędkość. Na drugim okrążeniu Madsen uporał się z Woffindenem i częstochowianie wygrali szósty mecz w tym sezonie.
W drużynie gościu zdecydowanie najlepszy był Maciej Janowski, który wywalczył 12 punktów. Ponadto należy pochwalić juniorów Betardu Sparty, którzy łącznie wywalczyli 15 punktów i dwa bonusy. Natomiast w drużynie częstochowskiej najlepsi byli Matej Zagar (13 pkt.) i Leon Madsen (12+1 pkt.). Dobry występ zanotował po raz kolejny Rune Holta, który wywalczył 10 "oczek". Warto zaznaczyć również bardzo waleczną postawę Andreasa Jonssona (7+1 pkt.). Szwed zanotował chyba najlepszy mecz w tym roku.
Dla Włókniarza Vitroszlif CrossFit Częstochowa był to ostatni mecz w tym niezwykle udanym sezonie przed własną publicznością. Po meczu kibice długo dziękowali swoim zawodnikom za cały sezon i wymarzone utrzymanie w PGE Ekstralidze. Należy również pochwalić atmosferę podczas samych zawodów, gdyż doping zarówno ze strony częstochowian jak i wrocławian był niezwykle głośny i kulturalny. Dodatkowo w chwili ogłoszenia wyniku meczu z Rybnika kibice obydwu drużyn wspólnymi siłami długo wyrażali zadowolenie z tego wyniku.
Wyniki: