W czwartek odbyła się decydująca runda Speedway Best Pairs.
Boll Team przystąpił do finałowej rywalizacji w całkowicie odmiennionym składzie. Na skutek różnych zdarzeń
w Gnieźnie nie mogli wystąpić podstawowi zawodnicy tego teamu -Jason Doyle. Max Fricke oraz Grigorij
Laguta. Szeregi teamu, który do finałowego starcia przystąpił z drugiego miejsca w przejściowej klasyfikacji
generalnej uzupełnili Kacper Woryna, Gleb Czugunow oraz kapitan miejscowego klubu GTM Start - Mirosław Jabłoński.
Ostatnia runda Speedway Best Pairs nie należała do porywającego widowiska. Pomimo pięknej oprawy zawodów zabrakło tego, co jest w speedwayu najważniejsze - emocji na torze. Większość biegów rozstrzygała się tuż po pierwszym łuku, a ilość mijanek można policzyć na palcach jednej ręki. - Faktycznie tych mijanek nie widziałem za dużo. Cieszę się, że jeden bieg udało mi się wygrać. Niestety, tor nam przygotowała pogoda. Nawałnica, która przeszła przez Gniezno plus wczorajszy deszcz sprawiły, że tor różnił się zupełnie od tego, który mamy na meczach ligowych. W "ligówce" mamy ściganie i to wszystko fajnie wygląda. W tej stawce zawodników ścigania było, jak na lekarstwo. Przede wszystkim musimy skupić się na tym, aby tor doprowadzić do ładu po tych wszystkich perturbacjach. Przeorać go i wtedy wszystko będzie tak jak wcześniej - przyznał Mirosław Jabłoński, ulubieniec miejscowej publiczności.
Młodszy z braci Jabłońskich zapisał sześć punktów na swoim koncie, w tym jedno zwycięstwo. Plecy zawodnika, który na co dzień prezentuje barwy drugoligowego klubu musiał oglądać sam Leon Madsen - aktualny Międzynarodowy Indywidualny Mistrz Ekstraligi. - Po swoim występie czuję niedosyt, ponieważ apetyt mam bardzo duży. Nie dopasowałem się do tych warunków. Startowałem na tym samym motocyklu, na którym jeżdżę w meczach ligowych w Gnieźnie, ale jednak dzisiaj ustawienia w ogóle nie zagrały. Taki jest sport. Byli ode mnie lepsi zawodnicy, a ja jestem mądrzejszy o fakt, w którym miejscu jestem i jak dużo pracy mnie jeszcze czeka. Z nadzieja patrzę, jednak w przyszłość - zakończył.
Natalia Zawodna (za: inf. własna)