W niedzielnym spotkaniu pomiędzy Fogo Unią Leszno a eKantor.pl Falubazem Zielona Góra z dobrej strony pokazał się zawodnik zielonogórskiej drugiej linii Piotr Protasiewicz, który zdobył 7 punktów i trzy bonusy.
Zawodnicy spod znaku Myszki Miki do rewanżu przystąpią z dziesięciopunktową stratą. Ze swojej postawy na pewno zadowolony może być popularny Pepe, nie cieszy go jednak wynik całego zespołu. -Nie oszukujmy się dziesięć punktów przy tak klasowych drużynach, margines błędów żaden to jest raz, dwa to moja dyspozycja dzisiaj. Musimy powiedzieć, że moja pozycja to zawodnik do pary, czyli tam troszeczkę trudniej jest o punkty. Ja zdobyłem siedem punktów i trzy bonusy, czyli dziesięć punktów w sumie i to na wyjeździe, po za jednym wyścigiem, w którym nie wszystko się ułożyło. Pozostałe biegi z moim udziałem nie były przegrywane, wygrywaliśmy albo remisowaliśmy. Uważam, że mój występ mogę ocenić pozytywnie na takie dobre cztery może nawet z plusikiem, oczywiście nie był on perfekcyjny, bo brakowało indywidualnych zwycięstw, ale przyjeżdżałem drugi z bonusem czy też trzeci również z bonusem.
Zawodnicy z Zielonej Góry bardzo narzekali na stan toru, z kolei po stronie gospodarzy opinie na temat toru były bardzo dobre. Zdaniem Piotra Protasiewicza gdyby taki tor byłby w Zielonej Górze to komisarz by go zmienił. - Staraliśmy się walczyć, warunki były bardzo trudne, a trochę byłoby można tu podywagować o tym czemu w Zielonej Górze jak tor jest dobrze przygotowany to każą go jeszcze wałować i komisarze płaczą. Tor był bardzo niebezpieczny do jazdy i się jechało, szczęście, że nic się nie wydarzyło, nikt nie doznał żadnych problemów zdrowotnych, zawody objechaliśmy cało i zdrowo. Opinie na temat toru były podzielone, nasz rozmówca wyjaśnił jednak dlaczego zdaniem zawodników z Zielonej Góry leszczyńska nawierzchnia była źle przygotowana. -Tor bardzo się porozrywał, szczególnie na środku toru było dużo kolein, od początku był on niedobrze przygotowany, źle związany, pozostawiono go luźnym. Tor był bardzo niebezpieczny, szczerze mówiąc żartowaliśmy z Jarkiem Hampelem on troszkę bardziej, bo na tym torze spędził parę lat. Czuł się jak w 2010 roku, kiedy nie było komisarzy teraz są a czasami nadal są problemy. Do Zielonej Góry wracamy z minus dziesięcioma punktami. W rewanżu musimy być skoncentrowani od pierwszego biegu. - powiedział kapitan Falubazu.
W niedzielnym meczu bardzo dużą rolę odegrali leszczyńscy juniorzy, którzy w sumie uzbierali aż 12 punktów i dwa bonusy z kolei juniorzy gości mieli tylko jeden punkt. Zielonogórzanie mają w tym roku problem z kontuzjami, prawie cały sezon stracił Sebastian Niedźwiedź, który podczas juniorskich zawodów doznał groźnej kontuzji. Jeszcze wcześniej po upadku w Toruniu problemy z noga miał Jason Doyle. -Mamy troszeczkę więcej problemów, Niedźwiedź wypadł ma stracony cały sezon. Wiemy jak mocno formacja juniorska jest ważna, jeśli popatrzymy w program to zobaczymy jak te punkty zdobywali młodzieżowcy leczyńskich Byków, a jak nasi chłopacy to brakuje bardzo dużo tych punktów. Seniorzy musieli przez to perfekcyjnie jeździć, jednak też zdarzały się pojedyncze słabsze występy. Z drugiej strony nie przyjechaliśmy do autsajdera, a do zespołu, który walczy o medale, to jest faza play-off i tutaj nie ma łatwych biegów czy słabych zawodników. - stwierdził
Zdaniem Piotra Protasiewicza przyczyną spadku punktów Jarka Hampela czy też wzrostu punktacji kapitana Falubazu, nie były ustawienia, a to jak zawodnicy zachowywali się w trakcie biegu. -Tutaj jak gdzieś jeden z zawodników wyjedzie przeszkodzi troszeczkę, nie wygra się startu czy nie obierze tej optymalnej ścieżki to jedzie się bardzo daleko z tyłu lub daleko z przodu. Nie szukałbym tu dziś problemu w ustawieniach, tak to się toczyło, takie były sytuacje wyścigowe, że gdzieś tam trochę zabrakło.
Po zakończeniu pierwszej serii startów widniał wynik 17:17 dla gospodarzy, dokładnie taki sam wynik był w meczu rundy zasadniczej, szykował się czarny scenariusz dla drużyny zielonogórskiej (przypomnijmy, że ten mecz zakończył się w stosunku 64:24), nie poddali się jednak i walczyli do końca dzięki czemu przewaga Unii wynosi tylko albo i aż 10 punktów. -Po pierwszej serii nie zapowiadało się ciekawie. Myślałem jednak po cichu, że ten mecz zakończy się 48:42 lub 49:41 to byłyby wyniki troszkę lepsze do rewanżu. Mamy dziesięć na minusie więc czeka nas arcyważne spotkanie w rewanżu. -zakończył Protasiewicz
Weronika Pizoń (za: inf. własna)