Mirosław Jabłoński: Po takim sezonie nie ma czego żałować
19.09.2017 23:55
Mirosław Jabłoński powrócił do swojego macierzystego klubu po sześciu latach. Zawodnik HAWA Start Gniezna swoimi bardzo dobrymi występami skutecznie przyczynił się do awansu swojej drużyny do wyższej klasy rozgrywkowej. - Miałem ogromne dylematy przed tym sezonem. Nie chodziło tylko o finanse. Były też aspekty pozasportowe, nie chciałbym się w nie zagłębiać. Plusów było tyle samo co minusów stąd była to trudna decyzja do podjęcia. Dzisiaj nie żałuję, że trzeci raz wszedłem do tej samej rzeki i wróciłem tutaj. Zobaczymy za parę lat! (śmiech). Po takim sezonie nie ma czego żałować. To świetny rok dla wszystkich, poukładało się to znakomicie. O żałowaniu nie ma mowy. Wiadomo, będą chwile gorsze. Wówczas trzeba będzie sobie poradzić, zacisnąć zęby, wtedy sprawdzimy czy nie będzie żalu. Przyjdą trudne chwile, ale będziemy robić wszystko, aby przezwyciężyć te trudności.
- W tym roku wszystko wychodziło. Kolejny będzie zdecydowanie trudniejszy. Podtrzymać zdobyty tytuł, tą atmosferę którą mieliśmy - to jest trudne. Ten sezon był znakomity, ja kilka biegów przegrałem, ale to co najważniejsze wspólnie z drużyną wygraliśmy. Cel w postaci zwycięstwa w finale został zrealizowany. Było naprawdę trudno, opór ze strony klubu z Lublina był ogromny. Wszystko ułożyło się dobrze, mogliśmy się w niedzielę cieszyć z awansu - powiedział kapitan gnieźnieńskiej drużyny.
Drużyna z historycznej stolicy Polski była niesamowicie wyrównana. Żadnej z drużyn nie udało się wywieźć ze stadionu położonego przy W25 więcej niż 37 punktów. Ekipa prowadzona przez duet Wojciechowski - Jabłoński doznała największej porażki dopiero w Lublinie podczas pierwszego finałowego meczu. - Wyróżniłbym całą drużynę. Każdego z osobna i wszystkich razem. Nie ma jednostek, liczyła się drużyna - Start Gniezno dla której awans był celem nadrzędnym. Jak ktoś się wyłamywał i patrzył za bardzo na siebie to zaraz to prostowaliśmy. Zespół to nie tylko my, ale również działacze, sponsorzy, kibice. Tutaj należą się wszystkim oklaski za ten rok – każdy spisał się na medal. Każdy z nas zasługuje na słowa uznania - ocenił 32-letni zawodnik.
Żużlowcom oraz kibicom świętującym awans towarzyszyła piosenka "Mój jest ten kawałek podłogi" zespołu Mr. Zoob. Najgłośniej słowa tego utworu wyśpiewywał młodszy z braci z Jabłońskich. - Ja tutaj mieszkam i nie mam zamiaru się przeprowadzać. Teraz świętujemy, za kilka dni usiądziemy do rozmów. Jestem otwarty na wszelkie propozycje. Jestem szczęśliwy po tym sezonie. Chciałbym kontynuować swoją współpracę ze Startem. To co się tutaj wytworzyło, atmosfera i cała otoczka sprawiają, że chce się jeździć i zostawiać serce na torze dla działaczy oraz kibiców - zakończył Mirosław Jabłoński.
Natalia Zawodna (za: startgniezno.com/inf.własna)