Z pewnością kibice i nowy manager Get Well Toruń, Jacek Frątczak, nie wyobrażają sobie aby przyszły rok był równie słaby jak ten. Drużyna wymaga przewietrzeni a przede wszystkim wzmocnienia. Lista zawodników, których można pozyskać nie jest obszerna, trzeba zręcznie działać i to jak najszybciej aby nie okazało się, że „Anioły” pojadą takim składem jak w sezonie 2017.
Największe emocje wzbudzają nowe transfery a takie szykują się dwa. Torunianie mają już dograne szczegóły z Jason’em Doyle’m, który najprawdopodobniej będzie Mistrzem Świata. Dla Australijczyka byłby to powrót pod dwóch latach przerwy do Grodu Kopernika. Kolejnym wzmocnieniem będzie… kolejny powrót. A ma nim być Niels K. Iversen, który opuszcza gorzowską Stal. Duńczyk startował już z Aniołem na piersi w 2006 roku. Dla Jacka Frątczaka plusem z pewnością będzie, że popularny „PUK” raczej nie będzie w przyszłym roku ścigał się w cyklu Speedway Grand Prix.
Wiele mówiło, że się Get Well Toruń opuszczą bracia Holderowie. Jednak, jak wszystko na to wskazuje, obaj bracia zostaną nad Wisłą. Chris Holder startuje w Toruniu od 2008 roku a jego młodszy brat, Jack, miałby być w roli rezerwowego, który byłby straszakiem dla bardziej doświadczonych kolegów. Indywidualny Mistrz Świata z 2012 roku nigdy nie krył, że najlepiej czuje się w Grodzie Kopernika.
Ważny kontrakt z klubem ma Paweł Przedpełski, a więc na tej płaszczyźnie rewolucji nie będzie. Trwają z kolei rozmowy z Adrianem Miedzińskim i w tej sprawie nie jest jeszcze nic przesądzone. Kibice „Aniołów” nie wyobrażają sobie swojej drużyny bez ich wychowanka, który od początku kariery jeździ dla Torunia.
Wielkim znakiem zapytania jest Greg Hancock, który zastanawia się nie nad tym, gdzie startować w polskiej lidze. Amerykanin ma dylemat czy w ogóle ścigać się na żużlu. Lata robią swoje a ostatnia kontuzja dała mu się mocno we znaki. Najpewniej z klubem pożegna się Grzegorz Walasek czyli bohater meczów barażowych. Dużym zaskoczeniem może być to, że raczej w Toruniu nie zdecydują się na Michaela Jepsena Jensena, który pod koniec sezonu pokazał się z bardzo dobrej strony i walczyć o utrzymanie PGE Ekstraligi jak lew.
Jedno jest pewnie, w Toruniu nikt nie zamierza walczyć o byt w lidze tylko o najwyższe cele i nie ukrywa tego Jacek Frątczak i Państwo Termińscy.