Greg Hancock wraca do składu Monster Energy Speedway Teamu. Amerykanin, przedwcześnie zakończył poprzedni sezon z powodu kontuzji, przez co wystąpił tylko podczas rundy otwierającej cykl Speedway Best Pairs, która odbyła się w Toruniu.
Na pierwszy rzut oka, kontuzja, jakiej nabawił się Greg Hancock, dzień przed Grand Prix Cardiff nie była tak poważna, jak się okazała. Wypadający bark był na tyle dokuczliwy, że Amerykanin musiał poddać się operacji, która wykluczyła go z drugiej części sezonu 2017.
- Kontuzja, której nabawiłem się w zeszłym roku była okropna. Musiałem podjąć taką, a nie inną decyzję i dać się zoperować – zaznacza Hancock.
Obecny sezon będzie trzecim, w którym Amerykanin będzie reprezentował Monster Energy Speedway Team w cyklu Speedway Best Pairs. Jak sam podkreśla, ta inicjatywa, to nie tylko sportowe emocje.
- Uwielbiam być częścią tego zespołu i móc nazywać siebie sportowcem Monster Energy. Spotkałem tutaj świetnych ludzi, z którymi uwielbiam pracować i którzy mają ten sam cel – chcemy wygrywać – dodaje Amerykanin.
Oprócz Hancocka, w zespole Monster Energy Speedway Team pozostali także Chris Holder oraz Paweł Przedpełski. Cała trójka zawodników ma za sobą trudny sezon związany z kontuzjami oraz problemami sprzętowi. Co powinien zrobić zawodnik, którego spotkało tyle kłopotów na torze?
- Nie możesz przewidzieć swoich problemów sprzętowych czy kontuzji. To się po prostu dzieje. Czasami musisz zrobić mnóstwo zmian, by odszukać odpowiednie ustawienie, jednak to chwilę zajmuje. Nie możesz usiąść i czekać. Musisz działać – przyznaje czterokrotny mistrz świata.
Pomimo tego, że Greg Hancock ma już 48 lat, wciąż towarzyszu mu ten sam sportowy cel.
- To proste, chcę wygrywać – zakończył Greg Hancock.