Matej Zagar, najlepszy słoweński żużlowiec, ma nadzieję, że występ w Monster Energy FIM Speedway of Nations otworzy drzwi jego rodakom, aby mieli szansę na rozwój swoich karier.
Żużlowiec z Lublany wydaje się murowanym kandydatem do miejsca w reprezentacji Słowenii. Zmierzy się ona w Barażu 1 Monster Energy SON z Niemcami, Danią, Rosją, Łotwą, USA i Słowacją. Zawody odbędą się 2 czerwca w Teterow.
Niezależnie od tego, jakie Słowenia ma szansę na awans do Finału we Wrocławiu (8 i 9 czerwca), Zagar musi być kimś, wobec kogo rywale z innych par będą musieli czuć respekt. Siedem drużyn będzie rywalizować o tylko trzy miejsca premiowane awansem do finału.
Jak dotąd jedynym słoweńskim żużlowcem, który oprócz Zagara jest zakontraktowany w zagranicznej lidze jest Matic Ivacic. Będzie występował w drugoligowej Polonii Bydgoszcz.
Zagar ma nadzieję, że jego koledzy z kadry wykorzystają szansę, by zrobić jak najlepsze wrażenie na przedstawicielach innych europejskich klubów.
- To dobre zawody, zwłaszcza dla innych chłopaków ze Słowenii, którzy będą mogli udowodnić swoją wartość w światowym żużlu. Zdecydowanie pomoże to Słoweńcom. Nie będzie to żadnym utrudnieniem. Stoi przed nimi okazja to zapisania swojego nazwiska na mapie żużla. Myślę, że to świetna szansa, bo moim zdaniem ich poziom może jeszcze nie odzwierciedlać wymagań profesjonalnych lig. Być może to otworzy przed nimi pewne drzwi - powiedział.
Zagar ma swoją teorię na temat tego, czego brakowało dotąd innym Słoweńcom, aby wyróżnić się w najważniejszych zawodach. - Myślę, że to po prostu braki we wiedzy i technice jazdy na motocyklu. Zawsze mówiłem, że prędkość nie zawsze jest najważniejszą rzeczą na żużlu, zwłaszcza gdy jeździ się we Wielkiej Brytanii. Czasami wygrywa najszybszy gość, ale trzeba mieć technikę, żeby kontrolować motocykl w każdej sytuacji. Nauczyłem się bardzo dużo i opanowałem to do perfekcji. Bez tego nie sądzę, że osiągnąłbym wiele, zwłaszcza we Wielkiej Brytanii - chwali się Matej Zagar.