W ostatnich latach coraz częściej pojawiają się głosy, że PGE Ekstraliga i pozostałe rozgrywki w Polsce powinny ruszać później ze względu na przedłużającą się zimę. - Gdyby liga polska zaczynała się w tym samym terminie, co szwedzka, to myślę, że dopiero od przyszłego tygodnia zaczynalibyśmy szukać tych warunków, bo dopiero wtedy ta pogoda zrobi się wiosenna i tory będzie można doprowadzić do klasycznych warunków - zauważa były jeździec Betardu Sparty Wrocław.
Wychowanek Polonii Bydgoszcz odpowiedział też na opinie odnośnie tego, że żużlowcy odbyli już kilka treningów, które powinny im wystarczyć. - Jak najbardziej zgodzę się z tym, że wystarczą trzy, cztery treningi, by móc zacząć normalnie jeździć. Chodzi o to, że te treningi, które mamy w tej chwili odjechane, to tego nie można nazwać takimi prawdziwymi treningami - stwierdza.
- Odbywają się one w warunkach mocno odbiegających od standardowych. Jest możliwość rozjechania podwozi czy pokręcenia kółek, ale nie ma szans, żebyśmy podjęli jakiekolwiek korekty w sprzęcie czy szukali optymalnych ustawień. Póki co, jest to po prostu takie kręcenie kółek. Potrzebujemy trzech treningów w dobrych warunkach, żeby ścigać się najpierw spod taśmy na treningu, później na sparingach, a dopiero potem powinniśmy zacząć się ścigać w zawodach. Taka powinna być kolejność, ale od kilku lat jest ona zakłócona. Trochę szkoda - mówi Woźniak, który w ostatnich dniach odjechał kolejne treningi, ale nadal warunki nie były idealne.