Co więcej istnieje szansa, że zabraknie "Kangura" na inauguracji PGE Ekstraligi. Wynika to z zamieszania wizowego, otóż Chris Holder nie dopilnował wszystkich formalności. Jednak Jacek Frątczak jest spokojny i przygotowany na plan awaryjny. - Chris jeszcze zamyka swoje sprawy formalne. Nie ma żadnych innych kwestii oprócz tych proceduralnych. To nie było dla mnie żadne zaskoczenie. Wiedziałem, jaki jest jego status. Jesteśmy w kontakcie i myślę, że w przyszłym tygodniu już będzie z nami. Na razie Chris trenuje, ale nie w Toruniu - tłumaczy manager Get Well Toruń. - Od tego jestem, aby zabezpieczyć sportowo zespół. Mam już w głowie warianty awaryjne i jednym z nich jest Grzegorz Walasek. Rozmawiamy praktycznie codziennie, cały czas solidnie szykuje się do sezonu. Na pewno nie wypuścimy go, jeżeli będziemy go potrzebowali.
Nie dawno Chris Holder wyjawił za pośrednictwem speedwaygp.com, że ma duże problemy osobiste. Dokładnie chodzi o jego syna,Maxa, z którym nie może się spotykać. Potwierdza to jego wpis na instagramie. - Wszystkiego najlepszego dla mojej małej legendy - Maxa! Dzisiaj kończysz już 6 lat. Czas szybko leci! Jestem bardzo dumny z tego, jakim facetem się stałeś! W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy miałeś wiele do zrobienia! Chciałbym być z tobą dzisiaj! Reguły nie pozwalają na to, co jest żartem. Ale kiedy wszystko się skończy, wrócimy do normalności i wszystko będzie w porządku - życzę miłego dnia, gdziekolwiek jesteś. Do zobaczenia wkrótce.
Ciekawe czy problemy z wizą u progu sezonu i problemy rodzinne Chrisa Holdera pozwolą mu ścigać się na sto procent. Aby być skutecznym trzeba mieć czystą głowę i spokój. Na razie Chris musi pokonać przeciwności poza czarnym owalem.