To nie jest czas na rozdrapywanie ran. Nie mamy teraz innego wyjścia jak odkreślić mecz z Falubazem grubą kreską. A co do Roberta Kempińskiego, to ma się bardzo dobrze. Robi wszystko, żeby zespół w meczu z Fogo Unią wrócił do gry. Łatwo nie będzie, ale wszyscy wiemy, że w naszej obecnej sytuacji po prostu trzeba wygrać - dodaje Cichoracki.
GKM wie, że tym razem drużyna musi być czujna. Błędy ze spotkania z forBET Włókniarzem Częstochowa nie mogą się powtórzyć. Najmniejsze potknięcie można oznaczać porażkę, a ta będzie praktycznie równoznaczna z tym, że zespół wypadnie z gry o play-off. - Musimy być idealnie spasowani i temu mają służyć trzy dni treningów. Obecność na nich jest obowiązkowa, ale to nie znaczy, że wszyscy będą jeździć cały czas i non stop - wyjaśnia Cichoracki.
Najwięcej czasu na grudziądzkim torze na pewno spędzą młodzieżowcy. Co z pozostałymi zawodnikami? - Nieco inaczej sytuacja będzie wyglądać z żużlowcami, którzy pojadą w finale Złotego Kasku i z Antonio Lindbaeckiem - tłumaczy Cichoracki.
Szwed dołączy do drużyny w piątek. Dlaczego dopiero wtedy, skoro jego występy w dwóch pierwszych dwóch spotkaniach nie zachwyciły? - Antonio oddał silniki do remontu, bo nie był z nich zadowolony. To właśnie z tego powodu będzie z nami trenować dopiero trzeciego dnia. Może jednak jeździć od rana do wieczora. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to włączymy specjalnie dla niego sztuczne oświetlenie - podsumowuje Cichoracki.