Piękna, słoneczna aura przyciągnęła na golęciński obiekt rzesze fanów czarnego sportu. Jednym z czynników mogących dodatkowo motywować do przyjścia na stadion był awizowany na niedzielny pojedynek czterokrotny mistrz świata - Greg Hancock. Jakież było zdziwienie publiczności, kiedy Amerykanin nie pojawił się na prezentacji zawodów? Jeszcze większe zaskoczenie na widowni zapanowało wśród kibiców, kiedy spiker ogłosił powód nieobecności "Jankesa". Hancock pozostał w parku maszyn ze względu na brak ważnych badań lekarskich. Informacja ta nie tyle została odebrana przez kibiców ze złością, co bardziej ze śmiechem. W pomeczowej konferencji szkoleniowiec Rzeszowian - Mirosław Kowalik zarzucił gospodarzom brak chęci pomocy w naprawieniu nieprawidłowości.
Na te słowa szybko zareagował Tomasz Bajerski, który słusznie zauważył, że kręgiem jego zainteresowań jest wyłącznie postawa jego drużyny. Zdecydowana większość sympatyków Iveston PSŻu wzięłaby przed spotkaniem wynik 45:45 w ciemno. W tym przypadku brakowało jednak najważniejszego ogniwa Rzeszowian, co mogło rozbudzić apetyty miejscowych. Bez względu na osłabienie rywala trener gospodarzy bardzo dosadnie skomentował wynik swojego zespołu, twierdząc, że remis u siebie jest w jego oczach porażką. Nieco inaczej widzi niedzielny rezultat jeden z liderów Poznanian - Władimir Borodulin - Dobrze odbieram taki wynik, jak na mecz z taką drużyną. Dobrze pojechaliśmy. Mogliśmy to nawet wygrać, ale przegraliśmy ostatni bieg. To były fajne zawody, wszystko pasowało. Trochę szkoda tego ostatniego startu, bo zostałem zamknięty i nie było gdzie pojechać. - przedstawił swój punkt widzenia rosyjski żużlowiec.
Prażące Słońce skutecznie wysuszało nawierzchnię, co zmusiło arbitra do dwukrotnego zaproszenia polewaczki na tor jeszcze w trakcie trwania pierwszej serii startów. Mimo ogromnej ilości kurzu Borodulin uważa, że fragmenty toru były nieco przyczepniejsze - Było twardo, ale koło też było na czym zawiesić. Można powiedzieć, że było jedno i drugie. - ocenił golęcińską nawierzchnię autor najpiękniejszej akcji meczu. - Jak wyjechaliśmy z pierwszego łuku, to wszyscy później pojechali po krawężniku. Ja pojechałem sobie po zewnętrznej i odjechałem. Było tam trochę „pod koło”i udało się przeprowadzić atak. - skromnie opisał swoje dokonanie poznański zawodnik.
W batalii o ligowe punkty, tym razem trener Bajerski postanowił przesunąć dobrze spisującego się w tegorocznych rozgrywkach Borodulina do jazdy w parze z juniorem. Jakie jest stanowisko samego zainteresowanego do jazdy pod numerem 13? - W takim położeniu jest trochę trudniej. Młodszy zawodnik za dużo nie pomaga. Ciężko się walczy w pojedynkę z dobrymi zawodnikami rywala. - podsumował taktyczną roszadę swojego szkoleniowca zdobywca 10 punktów.
Władimir Borodulin w przeciwieństwie do swojego trenera pozytywnie odbiera wynik remisowy. Kto ma rację?