– Żeby zostać mistrzem świata na żużlu nie wystarczą umiejętności i szybko sprzęt, ale potrzeba fury szczęścia – uważa Witold Skrzydlewski, prezes Orła Łódź. W sobotę inauguracja Boll Warsaw FIM SGP na PGE Narodowym. Swego czasu Skrzydlewski przewidział złoto dla Jasona Doyle’a, a było to w momencie, gdy na Australijczyka nikt nie stawiał.
Tegoroczny cykl Grand Prix będzie składał się z dziesięciu turniejów. Inauguracja już w sobotę na PGE Narodowym w Warszawie. Początek zawodów o godz. 19.00. Na starcie stanie pięciu Polaków. Czterech z nich będzie ścigało się we wszystkich rundach (Dudek, Janowski, Zmarzlik, Prz. Pawlicki), a jeden otrzymał dziką kartę specjalnie na warszawski turniej (Kasprzak).
– Nasi mają duże umiejętności, ale to może nie wystarczyć, aby być najlepszym na świecie – uważa Skrzydlewski. – Potrzebują fury szczęścia i życzę im, aby to mieli. Obecne typowanie faworytów całego cyklu to wróżenie z fusów. Ktoś mówi, że poza zasięgiem wszystkich jest Lindgren. Tak jest jednak teraz, ale nie wiadomo co będzie za kilka tygodni. Szwed już miał w swojej karierze wzloty i upadki – dodaje.
Witold Skrzydlewski był jedną z nielicznych osób, która swego czasu przewidziała wielkie sukcesy Jasona Doyle`a na czele ze zdobyciem przez niego mistrzostwa świata. Zapytany o to, jaki wynik osiągnie Australijczyk przed sezonem 2016 Skrzydlewski odparł, że Doyle ma papiery, aby być najlepszym na świecie. – Wiedziałem, że prędzej czy później dopnie swego, bo poznałem go, gdy jeździł dla Orła Łódź. On ma mentalność mistrza – powiedział Skrzydlewski.
Tylko kontuzja przeszkodziła Australijczykowi zdobyć złoto w 2016 roku, ale w 2017 już był najlepszy na świecie. Sobotnią Boll Warsaw FIM SGP of Poland w Warszawie na PGE Narodowym obejrzy 53.500 kibiców. – Ogromnie się z tego cieszę – podkreśla Skrzydlewski. – To dobitnie pokazuje, że jest w Polsce miejsce na żużel. Że jest to wiodąca dyscyplina w naszym kraju. Naprawdę, z tego trzeba się bardzo cieszyć – kończy.