Od wielu lat budzącą największe zainteresowanie w świecie żużla imprezą jest cykl wyłaniający indywidualnego mistrza świata. W całej historii nasi reprezentanci zostawali nimi tylko dwukrotnie – Jerzy Szczakiel (1973) oraz Tomasz Gollob (2010). W tym sezonie biało-czerwone barwy reprezentować będzie czterech stałych uczestników rozgrywek. W 2018 roku będziemy przeżywać emocje związane ze startami: Przemysława Pawlickiego, Macieja Janowskiego, Bartosza Zmarzlika oraz Patryka Dudka. Ten ostatni w minionym sezonie zaprezentował się wyśmienicie i już podczas debiutu zdobył srebrny medal Mistrzostw Świata. Wspomnienia z zeszłej wiosny sprawiają, iż w świetle reflektorów w Warszawie pojawi się ponownie Maciej Janowski. Wychowanek wrocławskiej Sparty w maju poprzedniego roku zajął na PGE Narodowym drugą lokatę. Wydaje się, że do tej pory całego swojego potencjału nie pokazał w cyklu Bartosz Zmarzlik. 23-latek uchodzi za następcę Tomasza Golloba i naturalnym wydaje się stawianie go w roli jednego z faworytów. Wiele dobrego może wnieść również Przemysław Pawlicki, który po raz pierwszy w swojej karierze został stałym uczestnikiem rozgrywek Grand Prix. 12 maja o zwycięstwo dla polskich kibiców powalczy dodatkowo startujący z dziką kartą Krzysztof Kasprzak. Popularny „KK” ma na swoim koncie już srebrny medal zdobyty w cyklu, zatem możemy być pewni, że wychowanek leszczyńskiej Unii nie będzie outsiderem.
Droga do tryumfu będzie niezwykle kręta i obsadzona niebezpiecznymi pułapkami. Trudnością na autostradzie do finału będzie pokonanie przede wszystkim brylujących w tym sezonie: Fredrika Lindgrena oraz Nickiego Pedersena. Wspomniana dwójka wybornie spisuje się na torach PGE Ekstraligi i deklasuje oponentów pod względem wszelkich statystyk. Warto pamiętać, że Szwed jest ubiegłorocznym tryumfatorem z największego polskiego miasta. Podwaja to zatem jego pozycję wśród głównych faworytów do zwycięstwa. Wydaje się, że loty obniżył aktualny czempion – Jason Doyle. Choć w tym tygodniu doskonale spisał się w szwedzkiej Elitserien, to w barwach toruńskiego Get-Well nie prezentuje wymaganego poziomu. Z drugiej strony w zeszłym roku Australijczyk pokazał, że w Grand Prix „skacze” jako zupełnie inny „kangur”. Od kilku lat w każdych zawodach bardzo istotnymi postaciami są Tai Woffinden i Greg Hancock. Mimo, iż ten drugi w polskich rozgrywkach zdecydował się na jazdę na ich najniższym szczeblu, to jego sympatycy mogą być spokojni. Amerykanin na wszystkich frontach, na których się pojawia, spisuje się bez zarzutów. Do Warszawy przyjechała ponadto dwójka Rosjan. Obaj wydają się być w dobrej dyspozycji. Poza Matejem Zagarem trudno tak naprawdę w całej stawce znaleźć zawodnika, o którym można byłoby napisać, iż jest w kiepskiej formie i nie ma większych szans na wygraną. No może z jednym małym wyjątkiem, który wyrażają dwa słowa: Craig Cook. Czyżby? Wystarczy sięgnąć pamięcią do nowozelandzkiej inauguracji sezonu 2014 i sensacyjnego tryumfu Martina Smolinskiego. Do znudzenia można powtarzać, że sport lubi niespodzianki. Czy też, że dopóki piłka w grze, to wszystko może się zdarzyć. A może dopóki nikt nie minie szachownicy?
Dwa dni temu odbył się test toru, a według opinii Rafała Dobruckiego zachowywał się on znakomicie. Na PGE Narodowym organizatorzy spodziewają się stadionu wypełnionego do ostatniego krzesełka. Trudno więc nie ostrzyć sobie zębów na sobotnią batalię. Na Mazowszu przewidywana jest słoneczna aura, tak więc można śmiało stwierdzić, że już o godzinie 19 rozpocznie się wielka speedway’owa uczta. Niejeden żużlowiec ma w swojej kolekcji kilka złotych medali Mistrzostw Świata. Cały dorobek Polaków to zaledwie dwa najcenniejsze krążki. Czy w tym sezonie trzeci Polak znajdzie się w koronie? Tych z Państwa, którzy nie będą mogli zjawić się na trybunach, lub też nie będą wstanie śledzić relacji za pośrednictwem telewizji, serdecznie zapraszamy do degustacji najlepszych żużlowych dań wspólnie z naszym portalem.