Niedzielne spotkanie było bardzo wyrównane, o czym świadczy końcowy wynik. Goście bardzo dobrze radzili sobie na rybnickim torze i zasłużenie triumfowali w hitowym starciu. Na torze w zespole z Lublina oglądaliśmy Pawła Miesiąca, który zdobył tylko 3 oczka (0,w,2,1). Jaka była przyczyna takiej postawy ambitnego Miesiąca?
- Cieszymy się z tego zwycięstwa. Mój indywidualny występ źle się zaczął. W pierwszym biegu zaczęliśmy od złego motocykla, który zupełnie tutaj nie pasował. Po zmianie motocykla miałem wykluczenie. Później przywiozłem dwójkę, jednak brakowało mi prędkości, której bym chciał. Dziwnie potoczyły się te zawody dla mnie. Myślę, że ten początek zaważył i był przyczyną takiej postawy - ocenił Miesiąc.
W piątym biegu na tor upadł zawodnik ROW-u Rybnik Mateusz Szczepaniak. Miało to miejsce na wejściu w drugi łuk po ataku Pawła Miesiąca. Wyścig został przerwany, a sędzia zawodów Krzysztof Meyze uznał Miesiąca jako sprawcę upadku rywala.
- Nie widziałem powtórki. Jednak nie zrobiłem tego celowo, jechałem swoje. Sędzia podjął taką decyzję, z którą nie będę dyskutował - powiedział.
W sobotę oraz w niedzielne przedpołudnie w Rybniku padał deszcz. Istniały spore obawy, że spotkanie może zostać odwołane. Jednak toromistrzowie i osoby odpowiedzialne za przygotowanie toru na stadionie przy ulicy Gliwickiej stanęły na wysokości zadania. Nawierzchnia była dobrze przygotowana a kibice oglądali ciekawe widowisko.
- Tor był dzisiaj równy dla wszystkich. Nie było dziur ani żadnych niespodzianek. Wydaje mi się, że po deszczu tor lepiej się zachowywał, ponieważ namoczył się i był równy. Dzisiaj wygrał lepszy - zakończył Paweł Miesiąc.
Niedzielnych zawodów Paweł Miesiąc nie zaliczy do udanych.