Jeżeli więc tak radykalne, choć słuszne, zmiany nie są możliwe, to władze PGE Ekstraligi powinny skupić się choćby na poprawie części najbardziej kontrowersyjnych regulacji, które obowiązują obecnie. Przykład Sebastiana Niedźwiedzia pokazał, że zmiany są potrzebne i są w interesie całego środowiska żużlowego. Junior Falubazu będąc mocno poobijany po poważnym wypadku pojechał jeszcze w dwóch wyścigach. PGE Ekstraliga dbając o swój wizerunek nie może nie brać pod uwagę takich sytuacji. Co byłoby, gdyby poobijany Niedźwiedź spowodował wypadek lub w trakcie wyścigu stracił przytomność? Na szczęście tym razem skończyło się na strachu, ale kolejnym razem zawodnik może mieć trochę więcej pecha.
– Podczas meczu jest bardzo mało czasu. Trzeba szybko zdiagnozować co się dzieje z zawodnikiem. Jeżeli otrzymałem od lekarza informację, że jest zdolny, to uznałem, że jest zdolny. Okazało się, że jest inaczej. Może czasami trzeba trochę więcej czasu żeby zdiagnozować czy zawodnik odniósł jakieś obrażenia – przekonywał tuż po meczu menedżer zielonogórskiego klubu Adam Skórnicki. Choć tłumaczenie brzmiało banalnie, to jednak trzeba przyznać, że szkoleniowiec miał rację.
Regulamin jasno stanowi, że lekarz zawodów na zbadanie zawodnika i podjęcie decyzji o dopuszczeniu go do startów ma zaledwie pięć minut i to licząc od momentu przerwania wyścigu! W praktyce oznacza to, że taka decyzja musi zostać podjęta natychmiastowo. Co więcej, w przypadku kolizji kilku zawodników czas wcale nie zostaje wydłużony. Tak właśnie było w Zielonej Górze, gdzie w trakcie pięciu minut lekarz zawodów musiał przebadać i ocenić stan zdrowia aż trzech poszkodowanych w wypadku.
Wystarczyłoby, aby w przypadku wypadków z udziałem trzech zawodników, wydłużyć ten czas to 10 minut, a lekarz spokojnie mógłby ocenić sytuację zdrowotną każdego żużlowa. Tak niewiele może czasem decydować o ludzkim życiu.
Zmiany są potrzebne, tym bardziej, że w prywatnych rozmowach przedstawiają je lekarze i ratownicy medyczni, którzy mają doświadczenie w obsługiwaniu meczów żużlowych.
Źródło: Przegląd Sportowy