Z Gorzowa odszedłem dlatego, że klub ze mnie zrezygnował. Nieprawdą jest, ze chciałem podwyżkę. Nie chciałem żadnej podwyżki. Stal miała pierwszeństwo w rozmowach ze mną i mieliśmy wszystko ustalone, łącznie z warunkami finansowymi. Podczas Gali PGE Ekstraligi trener Chomski powiedział mi, że mam sobie szukać innego klubu – powiedział na poniedziałkowej konferencji Falubazu, Martin Vaculik. Te słowa wywołały olbrzymie poruszenie w Gorzowie. Prezes Cash Broker Stali, Ireneusz Maciej Zmora broni się i zarzuca Słowakowi mówienie nieprawdy.
– Jak można mówić, że nie chcieliśmy go w Stali skoro był kapitanem naszej drużyny i dobrych duchem zespołu?! To kłamstwo. Bardzo zależało nam na przedłużeniu umowy i już w połowie sierpnia ustaliliśmy warunki kolejnego dwuletniego kontraktu. Niestety później zawodnik kilkukrotnie zmieniał warunki, ale my za każdym razem godziliśmy się na jego propozycje. Ostatecznie po blisko miesiącu czekania kontakt z nim się urwał. Wtedy zorientowaliśmy się, że Vaculik nie jest zainteresowany podpisaniem umowy w naszym klubie. Zaczęliśmy więc rozglądać się za innymi żużlowcami. Co gorsza, Słowak chciał rozmontować nasz skład i ściągnąć naszych liderów do innego klubu – wyjaśnia Zmora. Sternik klubu nie chciał jednak zdradzić o kogo konkretnie chodziło.
W środowisku o całej sprawie huczało jednak od dawna, a na całym zamieszaniu najbardziej skorzystać mieli działacze Speed Car Motoru Lublin. To właśnie tam w pierwotnej wersji miał trafić nie tylko Słowak, ale także Krzysztof Kasprzak i jeden z członków sztabu szkoleniowego. Działacze beniaminka liczyli, że transfer Vaculika pomoże w przekonaniu kolejnych kandydatów do przenosin do Lublina. Dowiadując się o tym, działacze Stali mieli przyspieszyć negocjacje z Kasprzakiem i szukać zastępcy dla Słowaka.
Początkowo nic jednak nie wskazywało na kłopoty klubu, a przedłużenie kontraktu z Martinem Vaculikiem miało być ogłoszone w tym samym czasie, co finalizacja rozmów z Bartoszem Zmarzlikiem. Słowak miał dwukrotnie zaakceptować warunki, a potem zmienić zdanie. Punktem zwrotnym w rozmowach z działaczami miała okazać się jego nieobecność w klubie 4 października, czyli w dniu spotkania z kibicami na którym Vaculik miał potwierdzić pozostanie w Stali Gorzów. Co prawda z na obowiązkowym spotkaniu z kibicami był, ale na spotkanie w klubie nie dojechał. Już wtedy zawodnik niezbyt pewnie wypowiadał się na temat swojej przyszłości w Stali. Gdy jednak okazało się, że gorzowianie dogadali się z Kasprzakiem, a lublinianie stracili szanse na skonstruowanie mocnego składu, Vaculik zerwał rozmowy w Lublinie, a przyspieszył negocjacje z Falubazem.