Czy Nowy Rok Polonia Bydgoszcz rozpocznie od fajerwerkowych rewelacji? Właściciele klubu w poprzednich sezonach skupili się przede wszystkim na spłaceniu ponad 5 mln zadłużenia jakie ciążyło na 7 – krotnych mistrzach drużynowej rywalizacji krajowej za poprzednie lata. W tym czasie startowali na najniższym szczeblu rozgrywek. Wynik sportowy był sprawą drugorzędną. Zaległości nie zostały jeszcze do końca uregulowane ale w niektórych głowach zrodził się pomysł, aby włączyć się do walki o starty w Nice Polskiej Lidze Żużlowej w miejsce Stali Rzeszów, która licencji nie otrzymała. Jedną z tych głów jest ta, która często reklamuje nazwisko właścicieli salonów samochodowych niemieckiego pochodzenia.
Ideą startów w drugiej lidze była spłata zadłużenia. Władysław Gollob zespół budował niskim kosztem, aby tylko podjęła rywalizację w rozgrywkach żużlowych a miasto Bydgoszcz nie zniknęła z żużlowej mapy. Dziś z kilkumilionowego długu zostały tysiące. Nadal jednak klub jest na tzw. minusie o czym wspominał nowy prezes Jerzy Kanclerz.
Jest to jeden z tych ludzi, dla których liczy się sportowy sukces a jedyny zielony kolor to ten, który nadaje sędzia zawodnikom do startu w biegu. Więcej do powiedzenia w tym temacie powinien mieć Tomasz Gollob, który zdaje się niskim nakładem sił i jednocześnie drogą na skróty próbuje przywrócić chwilowy rozgłos Polonii Bydgoszcz. Niestety wychowanek zespołu znad Brdy bodajże szybko zapomniał co to jest rywalizacja i sportowy wynik. Indywidualne trofea, w tym ten chyba najcenniejszy z 2010 roku, były okupione ciężką pracą i niezliczoną ilością wyrzeczeń w czasie trwania sportowej kariery. Pamięta chyba jak smakuje sukces, na które sam zapracuje? Pojawiają się głosy, że Bydgoszcz powinna przyjąć propozycję (której jeszcze oficjalnie nie ma) bo 2. Liga Żużlowa to nie miejsce dla niej. W swojej sportowej karierze Gollob mógłby być mistrzem przynajmniej dwukrotnie, ale kontuzje pokrzyżowały plany. Jakby się czuł zawodnik, gdyby Tony Rickardsson podszedł do Bydgoszczanina i oddał jemu puchar, bo to jemu się należał? W takiej samej sytuacji znajduje się teraz Polonia Bydgoszcz.
Jerzy Kanclerz nie jest takim optymistą jak Tomasz Gollob aby zgłosić się po dziką kartę jaką kładzie na stół NPLŻ w osobie Adama Krużyńskiego. Były zawodnik namawia jednak prezesa klubu aby temat rozważył i dał „zielone światło”. Dla mnie jako kibica bydgoskiego klubu tematu nie ma. Polonia sobie poradzi. Spłaci długi, takie jakie było założenie a następnie w sportowej rywalizacji wywalczy sobie awans i wróci tam gdzie jej miejsce. Firma Nice powinna się zastanowić czy jej głównym celem jest promocja sportu żużlowego, czy dobijanie kolejnych jednostek, aby tylko bilans się zgadzał tu i teraz.