Ciężko powiedzieć, czy była to moja ingerencja. Na pewno Paweł mnie obserwował, mieliśmy kontakt na co dzień ze sobą i widział co się dzieje. Ja się czuję dobrze w Częstochowie, ale oczywiście nie nakłaniałem go do niczego, nie namawiałem, to była jego subiektywna decyzja i to on musiał wiedzieć co chce zrobić i jak się czuje w danej chwili. Myślę że spoglądając na mnie on sobie wyrobił i podjął – mówi Miedziński.
A jakie plany na nadchodzący sezon ma Adrian Miedziński? Chcę przede wszystkim zdrowo i cało przejeździć cały sezon, to jest mój plan numer jeden. Po drugie chcę jeździć dobrze, człowiek zawsze ambitnie sobie zawiesza poprzeczkę, jednak nie chcę mówić co dokładnie chcę osiągnąć, bo to nie ma sensu. Po prostu zależy mi, by zajść jak najdalej i przywozić jak najwięcej punktów. Ile będziemy mogli wycisnąć cytryny, to tyle będziemy cisnąć, ja robię wszystko tak, aby mieć do siebie jak najmniej pretensji, być przygotowanym fizycznie, sprzętowo, mentalnie, a resztę zweryfikuje tor – zdradził zawodnik.
Popularny „Miedziak” podjął też odważną dla siebie decyzje. Na ten moment zamierza startować jedynie w lidze polskiej: Po prostu nie można jeździć za zero. To jest ryzyko, ja już nie jestem juniorem i sobie poradzę bez tej jazdy w Szwecji. Myślę, że mogę jeszcze tam wylądować, bo będzie okienko transferowe. Nie mówię, że tak nie będzie, jednak na razie skupiam się na Polsce. Szwecja rusza dopiero od maja, po 4. rundach jest okienko, a do końca maja na brak jazdy nie powinienem narzekać, jeśli nic się wielkiego nie zmieni. W Szwecji mogę podpisać ten kontrakt, jednak mam też swoje zasady. Najważniejsze to, to że trzeba się szanować – wyznał Adrian Miedziński.