Kolejny raz w tym roku pogoda nie była łaskawa dla żużlowców PGG ROW-u Rybnik. W niedzielę zarówno przed, jak i w trakcie spotkania padał deszcz. Na szczęście zawody udało się rozegrać, choć nawierzchnia rybnickiego toru była bardzo wymagająca. - Warunki nie należały do łatwych. Kto wygrał start, ten przywoził trójki. Chcieliśmy się dopasowywać do warunków torowych. Później zmienialiśmy motocykle, dzięki czemu poprawiliśmy nasz wynik. Cieszymy się, że udało się cało i zdrowo rozegrać te zawody oraz ze zwycięstwa - powiedział Marek Mróz.
Z biegiem czasu nawierzchnia toru przy ulicy Gliwickiej sprawiała coraz więcej problemów żużlowcom obu ekip. Dlatego sędzia zawodów Grzegorz Sokołowski po 13. wyścigu zszedł z wieżyczki, aby sprawdzić stan nawierzchni. Po oględzinach sędzia podjął decyzję o przerwaniu spotkania. - Decyzja sędziego była bardzo słuszna. Byliśmy na torze i po przejściu kilku kroków do butów przylepiło się tyle błota, że byłem o pięć kilogramów cięższy - ocenił w rozmowie z portalem ZUZELEND.com kierownik rybnickiej drużyny Marek Mróz.