Jednym z ojców sukcesu był Piotr Protasiewicz, który wywalczył 10 punktów i 3 bonusy. Kapitan zielonogórskiej drużyny po meczu podsumował swój występ.
- Byłem dziś bardzo skoncentrowany, ale o dziwo „spokojny” jednak nie byłem wyluzowany. Emocje oczywiście były, ale takie pozytywne. Mimo tego, że pierwszy bieg mi nie wyszedł, to czułem, że jest dobrze, tylko potrzebne są jakieś minimalne korekty. Naprawdę dziś ten sport jest tak nieprzewidywalny. Prawdą jest jednak to, że trzeba trafić ze sprzętem. Zrobiliśmy taką minimalną korektę, a później już nie przegrywałem. Bardzo się cieszymy. Dla mnie jest to również potwierdzenie, że z tą formą nie jest najgorzej. Bywały dobre mecze, bo sezon zacząłem dobrze. Później była taka przeplatanka. Jeden bieg dobry, później dwa słabe. Jednak czułem wewnętrznie, że to jest kwestia ustawień. Na sprzęt nie narzekam, bo mam bardzo dobry, tylko kwestia trafienia i dziś jest potwierdzenie i to jest dla mnie największy plus. Cieszymy się, bo pojechaliśmy dobre zawody, tym bardziej nie oszukujmy się, ale nie często udaje nam się wygrać w Gorzowie. Punkty trzeba zbierać. Mamy się z czego cieszyć, ale jutro jest nowy dzień... W piątek mamy spotkanie kolejne i nie będzie to łatwe spotkanie, jak pokazał mecz z Grudziądzem, nie ma łatwych meczów. Wcale nie jest powiedziane, że Gorzów przyjedzie na rewanż i że wcale nie będzie nam trudniej niż dzisiaj. Liga jest piekielnie wyrównana i skończyły się mecze 60:30. Wszystko jest naprawdę na styku. Nie ma w naszej lidze faworytów, takie jest moje zdanie.
Cała drużyna pojechała świetne zawody. Martin dziś pojechał genialne i on trzymał jak by ten wynik od początku. Świetnie, dla niego presja była dużo większa, bo wszyscy wiemy jak się to potoczyło - powiedział wychowanek Falubazu.
W zeszłym sezonie w derbach lubuskich Pepe pojechał słabe zawody, Choć mecz został przegrany, to jednak kibice Falubazu pokazali klasę. Nie wygwizdali Protasiewicza, a wręcz przeciwnie, wykrzykiwali głośno jego imię. Taka postawa zasługuję na ogromny szacunek, tym bardziejm, że żyjemy czasach ogromnego „hejtu”
-Rok temu dostałem tutaj od naszych kibiców świetne wsparcie, po bardzo słabym występie. Był to okres, gdzie nie wiedziałem, w którą stronę pójść, co ze sobą zrobić. Dziś się im tak trochę odwdzięczyłem za to wsparcie, którego im nie zapomnę. Dali mi niesamowitego kopa do ciężkiej pracy - zakończył zadowolony Piotr Protasiewicz.