Za nami pierwsza runda cyklu Grand Prix. Inauguracja turnieju odbyła się we Warszawie. Całe zawody krótko skomentował Dariusz Momot.
Byliśmy świadkami bardzo ciekawego i wyrównanego widowiska, o czym świadczy chociażby brak zdecydowanego lidera całych zawodów. W rundzie zasadniczej był nim Patryk Dudek, który ostatecznie zajął 3 miejsce na podium. Antonio Lindbaeck od pierwszego biegu pokazał, że jazda po dużej może być skuteczna. Przez całe zawody z bardzo dobrej strony zaprezentowała się trójka biało – czerwonych: Bartosz Smektała, Bartosz Zmarzlik i Patryk Dudek. Niestety tego wieczoru do udanych nie zaliczy Janusz Kołodziej, który nie mógł odnaleźć prędkości. Zawody były przeprowadzone dynamicznie. Zawodnicy stworzyli piękne widowisko. Walka o awans do półfinału toczyła się do 20 biegu. Był co prawda jeden upadek Maxa Fricke`a i Patryka Dudka jednakże nie było to spowodowane koleinami. Trzeba zaznaczyć, że tor przygotowany był bardzo dobrze.
Po raz pierwszy numery startowe nie były losowane a zawodnicy sami sobie je wybierali. O kolejności wyboru decydowała tzw. sesja kwalifikacyjna, która odbyła się w piątek poprzedzający zawody. W niej najlepszy okazał się Matej Zagar. Dariusz Momot jednym zdaniem podsumował wyniki z tych dwóch dni.
Jak było widać „czasówka” dzień szybciej, nie była żadnym wymiarem tego, co działo się w czasie zawodów .
A kto zdaniem Dariusza Momota zaliczył udany występ a kto falstart? Zapraszamy do zapoznania się z oceną występu bohaterów sobotniej Grand Prix.
1. Leon Madsen – po cichutku awansował do finału nie wygrywając żadnego biegu. W najważniejszym biegu dnia, wykorzystując błąd Fredrika Lindgrena, wygrywa pierwszą rundę Speedway Grand Prix.
2. Fredrik Lindgren – był na bardzo dobrej drodze do wygrania warszawskiej rundy Grand Prix. Jednakże za swój atak na Lindbaeck`u powinien zostać wykluczony i otrzymać żółtą kartkę. Trzeba się szanować.
3. Patryk Dudek – najlepszy zawodnik rundy zasadniczej. Czego zabrakło do zwycięstwa całej rundy? Zapewne zawodnik i jego Tata już znają odpowiedź.
4. Niels Kristian - Iversen – Duńczyk był bardzo szybki w tym turnieju. Wydawało się zatem, że "PUK" jest jednym z kandydatów do zwycięstwa. Ostatecznie zawody ukończył na 4. miejscu.
5. Bartosz Smektała – bardzo dobry występ IMŚJ. Imponował szybkością na starcie i dystansie. „Smyku” wykręcił genialny wynik.
6. Bartosz Zmarzlik – ten zawodnik znany jest z jazdy na krawędzi. W półfinale atakiem przy kredzie wywiózł Madsena, ale błąd na kolejnym okrążeniu kosztował utratę drugiej pozycji i nie awansował do finału. Być może głowa się zagotowała. Albo za bardzo chciał.
7. Antonio Lindbaeck – bardzo dobre w mojej opinii zawody w wykonaniu Szweda. Ostatnie wyniki w Polsce nie były obiecujące, ale ruszyła liga szwedzka a w niej dwa udane występy „Antona” i można powiedzieć wrócił charakterny „Toninho”. Widać było jazdę z zębem. Trzeba by jeszcze popracować nad momentem startowym ale generalnie pozytywny występ.
8. Robert Lambert – pomimo dwóch zer, Brytyjczyk pozytywnie zaskoczył. Przepustkę do półfinału wywalczył w ostatnim biegu, który mimo nacisków ze strony bardziej utytułowanych rywali, wygrał.
9. Martin Vaculik – początek zawodów należał do Słowaka. Swoje szanse na półfinał pogrzebał w dwóch ostatnich startach, w których nie przypominał zawodnika z pierwszej fazy turnieju.
10. Matej Zagar – Słoweniec wygrywając „czasówkę” miał możliwość jako pierwszy wybrać numer startowy. Jak jednak się okazało, nie było to żadnym handicapem dla zawodnika. Z 7 punktami zakończył udział na rundzie zasadniczej turnieju.
11. Emil Sajfutdinow – przeciętny, żeby nie powiedzieć słaby występ Rosjanina. Zapewne nie tak wyobrażał sobie Emil inaugurację cyklu. Starty rozpoczął od dwóch zer. Później była poprawa ale na półfinał nie starczyło.
12. Tai Woffidnen – jako obrońca tytułu stawiany był w roli faworyta imprezy. Przed zawodami poszukiwano zawodnika, który byłby wstanie rywalizować z „Tajskim”. Mistrz Świata zaprezentował się jednak bardzo słabo. Czy ten wynik podziała na Brytyjczyka jak zimny prysznic?
13. Jason Doyle – słabe zawody Australijczyka. Po części usprawiedliwia go kontuzja. Na początku jeszcze to jakoś wyglądało ale później było coraz gorzej.
14. Janusz Kołodziej – bardzo słaby występ Polaka. Nie tak „Koldi” wyobrażał sobie powrót do cyklu.
15. Artiom Łaguta. – kolejne rozczarowanie tego turnieju. Dużo mówi się ostatnio o jego testach związanych z nowinkami zaczerpniętymi z F1. Jeżeli tak to sobotni występ można porównać do Williamsa z F1. Jego „bolid” odstawał od reszty. Nie tego się po nim spodziewaliśmy.
16. Max Fricke – zawodnik zaprezentował się lepiej niż mówi nam o tym wynik. Gdyby nie wywrotka na prowadzeniu to Australijczyk z większym optymizmem mógłby skończyć zawody.
Podsumowując całe zawody Boll Speedway Grand Prix w Warszawie. Zarówno organizacja, tor, oprawa jak i Kibice zasługują na medal. Takie zawody zawsze są wspaniała wizytówką speedway`a.