Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Kwalifikacje - wniosków część pierwsza
 24.05.2019 10:47
Upłynęło kilka dni od pierwszej rundy cyklu Grand Prix na PGE Narodowym. Wielu jednak w dalszym ciągu rozmawia na temat kwalifikacji, które od tego sezonu zostały wprowadzone do rozgrywek.

Piątkowe treningi co roku nie cieszyły się wysokim zainteresowaniem. Nic dziwnego, gdyż fani nie mieli dostępu do szerokiej gamy informacji na temat poczynań zawodników. Jedyne, co można było wywnioskować bez wysłuchania wypowiedzi żużlowców, to fakt, czy poszczególni jeźdźcy radzą sobie z torem. Po tym, co wydobywało się spod kół motocykli, można było dodatkowo pokusić się o wnioski, co do konsystencji nawierzchni. Nie miało to jednak żadnego przełożenia na ocenę dopasowania i dyspozycji uczestników turnieju.

 

Wprowadzenie kwalifikacji, w pewnym stopniu podobnych, do tych znanych z formuły 1, miało uatrakcyjnić treningi. I trudno nie zgodzić się z tym, że tak właśnie się stało. Czasy treningów oraz późniejszych kwalifikacji sprawiły, że można teraz poczuć nutkę rywalizacji już w przeddzień zawodów. - Ten trening tracił na prestiżu z roku na roku. Fajnie, że organizatorzy kombinują, żeby coś poprawić – ocenił pomysł zawodnik truly.work Stali Gorzów oraz ekspert stacji Canal+, Szymon Woźniak. Podobne zdanie na temat wprowadzenia nowej formuły ma uczestnik sobotniego turnieju, Bartosz Smektała. - Dla kibiców to fajny smaczek, że przed Grand Prix już się coś dzieje.

 

W pewnym stopniu można mówić też o próbie zmniejszenia wpływu losowości na późniejsze rezultaty. Niejednokrotnie żużlowcy tłumaczyli, że na ich słabe występy duży wpływ miało pechowe losowanie numeru startowego. Można się z tym zgadzać, lub nie, lecz rzeczywiście każdy numer w danych zawodach generuje zawodnikowi inne pola startowe w różnych fazach zawodów. W tej chwili recepta wydaje się być prosta: pojedź dobrze w kwalifikacjach, a sam zdecydujesz, jaki układ ci najbardziej pasuje. - Osobiście uważam, że fajnie zaczynać z lepszych pól. Jest teoretycznie łatwiej. Nigdy jednak nie wiadomo, co na następny dzień się wydarzy. Może popadać i pole, które zawsze jest złe, może okazać się najlepsze – uważa Smektała, czym dowodzi, że stopień losowości zwiększa sama Matka Natura.

 

W ekipach zawodników można było po piątkowych treningach usłyszeć pewne głosy niezadowolenia, dotyczące formuły przejazdów. Bardzo duży wpływ ma to, w którym momencie wyjedzie się na tor podczas sesji kwalifikacyjnej. Wyraźnie większe szanse mają zawodnicy, którzy wyjeżdżają zaraz po równaniu toru. – Matej (Zagar – dop. red.) i Jason (Doyle – dop. red.) wyjeżdżali po równaniu. Spójrz na wyniki kwalifikacji. Na wcześniejszych treningach nie brylowali. To chyba o czymś świadczy, prawda? – mówił jeden z mechaników. Wymieniona dwójka zajęła kolejno pierwsze i drugie miejsce podczas decydujących pomiarów. Czy taka sytuacja musi być regułą? - Na innych stadionach coraz lepsze czasy mogą mieć zawodnicy, którzy będą później wyjeżdżać na tor. Dajmy sobie trochę czasu i wtedy ocenimy, jaki to ma wpływ na wyniki. – zauważa Woźniak. Indywidualny Mistrz Polski z 2017 roku bardzo dyplomatycznie podchodzi do poruszanego wątku - To jest początek tej formuły i trochę czasu musi upłynąć, żeby się przekonać, jaki wpływ mają te kwalifikacje oraz wybieranie numerów startowych na wynik końcowy. Zobaczymy, czy ci zawodnicy, którzy wybierają, będą wyżej klasyfikowani niż ci, którzy mają ograniczony wybór.

 

Sam pomysł sesji kwalifikacyjnej wydaje się być trafionym. Trudno się też nie zgodzić z wypowiedzią Szymona Woźniaka, że nerwowe ruchy nie są wskazane. Ważne jest natomiast, aby wsłuchać się w wypowiedzi ekspertów, a przede wszystkim samych teamów startujących w poszczególnych rundach. Być może dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie równania toru co dwa przejazdy? Tylko, czy to nie wpłynie negatywnie na atrakcyjność widowiska? W końcu w takiej sytuacji mocno wydłużyłoby to piątkowe zmagania. W tym układzie również może pojawić się aspekt pogodowy. Temperatura, wilgotność, czy też siła wiatru mogą sprawić, że nawierzchnia będzie się nieco zmieniać pomiędzy wyjazdem pierwszego i ostatniego zawodnika. W takiej sytuacji, to organizator musiałby tak zadbać o przygotowanie toru, aby każdy z zawodników mógł pojawiać się na maksymalnie podobnie przygotowanym torze. Tylko czy to nie byłaby przesada w dążeniu do sprawiedliwości? W końcu najlepszy zawodnik poradzi sobie w każdych warunkach. - Tę formułę kwalifikacji na pewno można nieco podkręcić, ale póki co, zobaczymy jak się sprawdzi ta obecna. – wyraził opinię gorzowski zawodnik. Jak się okazało, niektórzy zawodnicy potraktowali kwalifikacje z dużym dystansem - Dla mnie te kwalifikacje nie miały znaczenia. Po tym treningu miałem przejechane motocykle i dzięki temu wiedziałem, co mam wybrać. Chciałoby się mieć najlepszy czas dnia, lecz nie ma to większego znaczenia. Żużel jest nieprzewidywalnym sportem i to jest w nim najpiękniejsze. – podsumował wątek młodzieżowiec Fogo Unii Leszno.

Wiktor Skowron (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (2)
6 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
to jest pomylka roku
strat czasu dla wszystich
Zgadzam sie porażka
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
to jest pomylka roku
strat czasu dla wszystich
  Lubię
  Nie lubię
© 2002-2024 Zuzelend.com