Zawodnik zauważył, że czwartkowy trening był tak naprawdę po to aby z powrotem zaznajomić się z poznańskim owalem.
Treningi pozwoliły przypomnieć sobie kąty w Poznaniu. Od września praktycznie nie jeździłem. Dziś tak naprawdę pierwsze takie ściganie na poważnie było. Jakoś sobie radziłem.
Do meczu Robert Miśkowiak podszedł też pełen niepokoju o własną dyspozycję. Jak sam stwierdził, zbyt wielu okazji do startów nie miał. Tak naprawdę tylko wspomniany trening.
Jest taka niepewność. Zbyt dużo jazd nie miałem. W czwartek trochę pojeździłem po dłuższej przerwie, gdzie miałem dwa takie solo treningi po tej przerwie. Na tym treningu, tak naprawdę pierwszy raz spod taśmy startowałem. To też była taka niewiadoma. Stąd też takie błędy się pojawiły, jak ruszanie się pod taśmą. Nie było czucia startowego. Ale cztery biegi poszły całkiem dobrze. Drobne korekty trzeba jeszcze wprowadzić. Tym meczem może się bardziej uspokoję. Najważniejsze żeby wróciła pewność siebie i jechać dalej
Wynik Roberta może zadowolić. Zdaje sobie jednak sprawę, że potrzeba jeszcze trochę pracy przed nim aby poczuć luz. Cieszy się zatem z możliwości kolejnych startów z plastronem „Skorpiona”.
Czuję się mocny. Tego się nie zapomina. Trzeba wypracować też swobodę jazdy. To jest bardzo ważne i istotne żeby ten motocykl prowadzić łagodnie i czuć co się robi. Do tego potrzebne są starty. I z tego się cieszę, że dziś trochę pojeździłem i jutro też coś będzie. Musze wrócić, że tak to nazwę do takiej sprawności jeździeckiej.
Zawodnik przed biegami nominowanymi miał komplet 12 punktów. Wszystko wskazywało, że tego dnia nie znajdzie się pogromca „Miśka”. Jednak z ostatniego biegu został wykluczony za nerwowe ruchy pod startem. Z czego to mogło wynikać?
Rozluźnienie ale też i temperatura. Sprzęgła się bardzo mocno grzeją. Popuszczałem je trochę i stąd ten motor pociągnęło mi do przodu, gdzie wcześniej nie miało to miejsca. Sędzia to zauważył i dał ostrzeżenie. Za drugim razem przy podkręcaniu gazu znów motor szarpnęło i dostałem drugie ostrzeżenie i w konsekwencji wykluczenie. To nie to, że ja to celowo zrobiłem ale motocykl sam poszedł do przodu. Szkoda ale takie są przepisy.
Robert Miśkowiak (kask czerwony) zaliczył udany powrót na poznański owal