W półfinałowym meczu 2.Ligi żużlowej pomiędzy OK Bedmet Kolejarzem Opole a Power Duck Iveston PSŻ Poznań lepszą okazała się ekipa gospodarzy, wygrywając 49:41.
Według Roberta Miśkowiaka, dziś notującego najlepszy wynik w zespole gości, ośmiopunktowa zaliczka Opolan jest jak najbardziej do odrobienia. Popularny Misiek dla naszego portalu powiedział, że wierzy swój zespół i to on zamelduje się w meczu finałowym.
- Przyznam, że dzisiejszy tor był bardzo dobrze przygotowany do ścigania. Choć dawno tutaj nie startowałem, bo było to bodajże w 2016 roku to tor dla mnie bardzo fajny do jazdy. Jest krótki , taki typowo angielski, a na takich mi się dobrze jeździ. Trzeba być szybkim, dopasowanym. Przyznam szczerze, że trochę brakuje mi jazdy bo mało jeżdżę ostatnio. W tej przerwie dwutygodniowej tylko raz usiadłem na motocykl i to solo. Więc nie ma co ukrywać brakowało mi tego rytmu startowego i takich treningowych wyjść spod taśmy. Mam nadzieję że w najbliższym tygodniu potrenuję i będzie dobrze. Jeździć potrafię tylko tak jak powiedziałem bez tej praktyki nic sie nie zdziała. Może być człowiek mistrzem świata ale bez rytmu startowego to robi błędy.
Robert Miśkowiak przestrzega rywali, że tym razem tak łatwo jak to było przed dwoma tygodniami, jeszcze w rudzie zasadniczej, nie będzie. Przypomnieć należy, że OK Bedmet Kolejarz Opole jako jedyny zespół 2.Ligi żużlowej zwyciężył na torze stadionu w Golęcinie.
- Osiem punktów przewagi Opolan to ani dużo, ani mało. Moim zdaniem wszystko jest do odrobienia, gdyż jesteśmy mocną drużyną. Nie można się sugerować tym zwycięstwem Kolejarza nad naszą drużyną. Tym razem to będzie inne rozdanie, inne zawody, a także inni zawodnicy. Nie lekceważę przeciwników bo to są na prawdę dobrzy zawodnicy, ale tak łatwo jak ostatnio już im nie będzie. Wierzę w swoją drużynę - Robert Miskowiak (Power Duck Iveston PSŻ Poznań)