Kiedy Renat Gafurow w grudniu ubiegłego roku powiedział podczas prezentacji drużyny w Galerii Ostrovia można było wówczas te słowa potraktować trochę z przymrużeniem oka. Spełniły się one co do joty. Beniaminek jest w finale Nice 1. Ligi Żużlowej…
Rzeczywiście. Każdy zawodnik stawia sobie najwyższe cele. Myślę, że moja drużyna liczyła na to, że uda się awansować do play-offów. Jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy. To bardzo fajne uczucie, bo nikt na nas nie stawiał i nadal nikt nie stawia. Wszystko jest wciąż sprawą otwartą.
Co jest największą siłą Twojej drużyny?
Właśnie drużyna. Nie mamy zdecydowanego lidera, który wiódłby prym w klasyfikacji pod względem średniej biegowej. Uzupełniamy się, co było widać choćby podczas meczu półfinałowego z Car Gwarant Startem Gniezno. Jeśli jeden zawodnik ma słabszy mecz, to drugi go zastępuje. Tutaj właśnie tkwi całe clue tego naszego tegorocznego sukcesu.
Juniorzy mieli lepsze i gorsze mecze, ale w decydujących momentach chyba walnie przyczynili się do awansu do finału Nice 1. Ligi Żużlowej?
Przede wszystkim w rewanżowym półfinale przeciwko drużynie z Gniezna, nasi juniorzy zrobili wszystko, co mogli zrobić. Uważam jednak, że drzemie w nich jeszcze większy potencjał i mogą jechać skuteczniej.
Prawie przez cały sezon jechałeś „żelaznym” składem. To jest też wasz atut?
Myślę, że tak. Ci, którzy jadą mają spokojną głowę. Nawet, jeśli jakiś mecz nie wyjdzie, nie martwią się, że zaraz będzie rotacja w składzie. Spokojna głowa w żużlu naprawdę dużo daje.
Z zespołem z Rybnika w rundzie zasadniczej wygraliście u siebie 47:42. Teraz postaracie się o wyższą zaliczkę przed rewanżem?
Jedziemy o zwycięstwo. Nie będzie to łatwy mecz. Drużyna z Rybnika była już na naszym torze w tym sezonie, więc ma już opanowaną nową nawierzchnię. Końcówkę meczu w rundzie zasadniczej w Ostrowie pojechali bardzo dobrze. Podstawa to wygrać ten pierwszy mecz finałowy. Jeśli uda się zwyciężyć dużą ilością punktów będzie super, ale przede wszystkim skupiamy się na tym, by wygrać.
PGG ROW Rybnik ma w ogóle jakieś słabe punkty? Po powrocie do składu po kontuzji Siergieja Łogaczewa i Daniela Bewleya, ta drużyna wydaje się być kompletna…
Od początku jest to najsilniejsza drużyna w lidze i główny faworyt do awansu do PGE Ekstraligi. Raz z nią wygraliśmy w rundzie zasadniczej. Kolejny raz nie jesteśmy faworytem. Przez cały sezon nim nie jesteśmy, więc wszystko w naszych rękach.
W Rybniku przegraliście bardzo wysoko 61:28, ale zaraz po meczu powtarzałeś, że drugie takie słabe spotkanie Twojej drużynie się nie powtórzy. Wyciągnęliście wnioski z tamtej porażki?
Mam nadzieję. Rzadko zdarza się, by taki sam mecz powtórzył się w jednym sezonie. Mieliśmy przykład choćby w pojedynkach z drużyną z Gniezna, którą na początku sezonu łatwo pokonaliśmy. Byli tacy, którzy myśleli, że w półfinale play-off będzie podobnie. Każdy mecz jest jednak inną historią. Od początku spotkania trzeba być skupionym, żeby wygrać mecz. Ilość punktów, które zdobędziemy na ten moment jest sprawą drugorzędną. Podstawa to w ogóle zwyciężyć.
Z racji tego, że Arged Malesa TŻ Ostrovia nie jest faworytem finału, pojedzie bez presji z pozycji czarnego konia…
I właśnie z takiej pozycji chcemy dojechać do końca sezonu. Zobaczymy, co nam się uda ugrać.