To była dla ciebie trudna decyzja: nigdy dotąd nie startowałeś w I lidze.
Musiałem się trochę pobić z myślami, bo alternatywą była dalsza przygoda w Częstochowie. Może taka zmiana jest potrzebna. W tym roku nie poukładało się to po mojej myśli, trochę przekombinowałem w kilku tematach, więc trzeba wrócić do podstaw. Jako drużyna osiągnęliśmy cel, wywalczyliśmy brązowy medal. Bardzo się cieszę, do tego złoto w Szwecji, ale indywidualnie nie jestem zadowolony. To była trudna decyzja. Nie przypuszczałem, że toruński zespół znajdzie się w I lidze. Gdyby to nie był Apator, to w ogóle nie byłoby takiego tematu. Miałem kilka innych opcji w ekstralidze, ale wierzę, że to będzie tylko jeden sezon i po awansie mamy już uzgodniony temat dalszej współpracy.
Dzika karta na turniej Grand Prix na Motoarenie też była argumentem w tych negocjacjach?
Myślę, że dostałbym ją także wtedy, gdybym nie miał jeździć w Toruniu. To było w gestii prezydenta miasta, który chciał mieć torunianina na liście startowej.
Ten kontrakt wymagał najpierw męskiej rozmowy z Przemysławem Termińskim, żeby wyjaśnić sobie wszystkie wcześniejsze wypowiedzi?
Takie tematy wyjaśnialiśmy na bieżąco. Sport i relacje prywatne to dwie różne rzeczy. Nie było kwestii, które mogły jakoś istotnie wpłynąć na nasze negocjacje. Pan Przemek jest normalnym człowiekiem, który potrafi się pośmiać i porozmawiać na wiele tematów. Nie uznaję kontaktów fejsbukowo-medialnych i takie sprawy zawsze staram się załatwiać w czasie rozmowy twarzą w twarz przy stole.
Apator już teraz uchodzi za żelaznego faworyta do awansu. Też tak uważasz?
Najpierw trzeba wykonać czarną robotę na torze, a to nie będzie łatwe zadanie. W I lidze też zawodnicy świetnie jeżdżą na żużlu, wiele teraz zależy od sprzętu. Mamy bardzo dobry skład, sam zaproponowałem kilka rozwiązań. Świetnie dogaduję się z Tomkiem Bajerskim. Pokładam wielkie nadzieje w jego osobie, tak dla zespołu, jak i dla mnie indywidualnie. Jego osoba miała zresztą duży wpływ na moją decyzję. Znam Tomka od dziecka i ufam mu całkowicie. Papier przyjmie wszystko, a potem jest sport, w którym wiele różnych czynników ma wpływ na wynik. Nic samo się nie zrobi.
Jest Apator, jest l Polonia Bydgoszcz w I lidze. Stare dobre derby Pomorza mogą być symbolem nowego otwarcia w klubie.
Piszemy zupełnie nową historię, oby jej I-ligowy rozdział trwał bardzo krótko. Spojrzałem sobie na listę klubów, w sumie wszędzie jest blisko, może poza Tarnowem i Daugavpils. Mam nadzieję, że derby będą czymś wyjątkowym dla kibiców w Toruniu i Bydgoszczy. Myślę, że każdy miło wspomina te dawne czasy, gdy oba kluby walczyły o medale w ekstralidze.
Kibice z Torunia i Częstochowy nie przepadają za sobą. Jak ty czułeś się na emigracji przez dwa lata?
Nie mogę powiedzieć złego słowa na klub czy kibiców, jedynie ja sam za ostatni sezon mogę uderzyć się w pierś i przeprosić, że nie wyszło. Myślę jednak, że ostatecznie wiele klubów chciałoby znaleźć się na naszym miejscu. To fajnie prowadzony klub, miasto żyje żużlem, co widać na trybunach. Myślę, że podobnie jest w Toruniu i chcemy, żeby znowu wróciła w mieście taka sama atmosfera. Apator musi wrócić tam, gdzie jest jego miejsce.
Jest was pięciu seniorów w składzie. To jednak pewne ryzyko w systemie rozgrywek z play off. Jedna kontuzja i może być problem.
Od tego jest Tomek Bajerski, to człowiek, który się świetnie na tym zna. W Częstochowie nie korzystaliśmy z zawodnika rezerwowego, nie było w ogóle takich tematów i przejechaliśmy dwa sezony szczęśliwie, w ostatnim zdobyliśmy medal. Nie chcę tworzyć sztucznej presji, nie ma sensu podkręcać ciśnienia. Będziemy mieli juniorów, którzy w razie potrzeby mogą odjechać więcej wyścigów. Oni muszą dostać szanse w I lidze, bo po awansie ich punkty będą jeszcze bardziej potrzebne. Jest wiele przykładów w ostatnich sezonach, że zawodnik rezerwowy rozbija kolektyw w drużynie. Wspólnie dobieraliśmy zawodników, którzy mają się ze sobą dogadać. Tylko w ten sposób możemy zrobić wynik. Jak dobrze pamiętam, to Apator zdobywał mistrzostwa Polski bez gwiazd, a z zawodnikami, którzy tworzyli zgraną drużynę. Proszę więc: nie twórzmy problemów, których nie mamy. Mam nadzieję, ze za rok spotkamy się w tym miejscu uśmiechnięci świętując awans do ekstraligi.