Antonio, witamy w Zielonej Górze. Przed Tobą debiut w barwach naszej drużyny. Jak się z tym czujesz?
Czuję się bardzo dobrze i cieszę się, że mogę do Was dołączyć i zdobywać punkty dla Stelmetu Falubazu. Spotkałem się już ze wszystkimi zawodnikami i bardzo mi się tu podoba. Myślę, że w sezonie 2020 czeka nas dużo dobrej zabawy i radości.
Rozmowy z naszym klubem, negocjacje, były szybkie?
Nie trwało to zbyt długo. Usiedliśmy do stołu i porozmawialiśmy o tym, jak ma wyglądać drużyna w sezonie 2020 i jakie ma mieć cele. Dopasowaliśmy to z moimi potrzebami i dosyć szybko doszliśmy do porozumienia.
Przychodzisz do Stelmetu Falubazu w miejsce Nickiego Pedersena, poprzeczka jest więc zawieszona bardzo wysoko.
W tym momencie jestem w Zielonej Górze, w drużynie Stelmetu Falubazu i nie czuję się, jakby miał kogoś zastępować. Dołączyłem do zespołu i mam wykonać swoją pracę. Oczywiście wiem, że w tym roku jeździł tu Nicki, ale za rok mamy zupełnie nowy sezon. To nowy etap, nowe możliwości, a ja zrobię wszystko, aby pojechać jak najlepiej.
W zielonogórskiej drużynie startowało wielu Szwedów. Z najnowszej historii pamiętamy chociażby Jacoba Thorssella, Andreasa Jonssona czy Fredrika Lindgrena. Rozmawiałeś może z nimi o nas przed podjęciem ostatecznej decyzji?
Nie rozmawiałem z zawodnikami ze Szwecji. Kiedy rozpocząłem negocjacje ze Stelmetem Falubazem skontaktowałem się tylko z kilkoma zawodnikami, którzy aktualnie są w naszej kadrze. Nie była to jednak dla mnie trudna decyzja. Najważniejsza była wizja klubu i to, jak ma funkcjonować zespół w trakcie sezonu.
A jakie masz skojarzenia z Zieloną Górą i naszym klubem do tej pory?
W moich oczach Falubaz to bardzo profesjonalny klub. Kiedy przyjeżdżałem do Zielonej Góry na zawody zawsze wrażenie robili na mnie kibice. To, jak się zachowują, jak wspierają drużynę jest fantastyczne. To ważne, kiedy czuje się wsparcie kibiców. Wtedy jazda jest jeszcze przyjemniejsza. Jeśli chodzi o zielonogórski tor, zazwyczaj był on bardzo podobny i mi odpowiadał. Cieszę się więc z tego kontraktu. Po prostu chcę tu być.
A jak widzisz swoją rolę w drużynie?
Ciężki mi dziś odpowiedzieć na to pytanie. Dopiero co zakończyliśmy sezon i potrzebuję kilku dni odpoczynku, aby się odpowiednio zrelaksować i przystąpić do nowego sezonu odpowiednio skupionym i przygotowanym. Oczywiście, chciałbym być jednym z liderów drużyny, ale nie będzie to łatwe zadanie. Mamy silny zespół i dużo dobrych żużlowców. Wierzę, że oni pomogą mi stać się jeszcze lepszym zawodnikiem. Jeśli jeździsz w mocnej drużynie, to łatwiej jest zrobić krok do przodu i się rozwinąć. Cieszę się więc z tego powodu i z niecierpliwością czekam na początek sezonu. Gdybym to ja miał decydować, to pierwszy mecz moglibyśmy jechać już za tydzień.
Jak czujesz się na torze w Zielonej Górze?
Pamiętam moje pierwsze zawody w Zielonej Górze. Powiedziałem wtedy, że nienawidzę tego toru. Jednak z każdymi kolejnymi zawodami zacząłem rozumieć, jak powinno się tu jeździć. To dość szybki tor z wieloma ścieżkami do wyprzedzania. Dziś mogę powiedzieć, że to bardzo fajny tor i lubię na nim jeździć.
Jesteś dość mocno doświadczonym zawodnikiem, a więc chcielibyśmy zapytać o Twój najlepszy moment w karierze.
Trudno wybrać ten jeden jedyny. Było tego dość dużo i nie wiem, na co postawić. Pracowałem bardzo mocno na to, aby zostać Indywidualnym Mistrzem Szwecji. Cztery lata temu udało się to zrobić. To była jedna z tych szczęśliwszych chwil w mojej karierze. Oczywiście, wygraną w Grand Prix również bym do tego zaliczył.
Jaką osobą Antonio Lindback jest prywatnie? Jakie masz hobby, jak odpoczywasz?
Jestem gościem, który lubi jak coś się dzieje. Nie mogę długo usiedzieć na jednym miejscu. Muszę coś robić, dobrze się bawić i aktywnie spędzać czas. Czasami jest to problem dla mnie i mojej drużyny. Kiedy mam się na czymś skupić i poświęcić im trochę uwagi trwa to kilka minut. Po chwili znów się wiercę i szukam innego zajęcia. Ale taki już jestem.
Gdybyś miał wskazać na jedną, największą zaletę żużlową to co by to było?
Myślę, że dosyć dobrze panuję nad motocyklem i potrafię nieźle na nim balansować. Nie mam problemu z tym, że to motocykl mnie prowadzi. Potrafię nad nim zapanować i to uznałbym za mój największy żużlowy atut.
Kiedy analizowaliśmy Twoje tegoroczne występy często notowałeś bardzo dobry początek zawodów i wygrywałeś pierwszy bieg. Później bywało już słabiej. Wiesz, co zrobić, aby utrzymać dobrą dyspozycję z pierwszej fazy zawodów?
To jest po prostu sport. Czasami się wygrywa, czasami przegrywa. Żużel to jeszcze bardziej specyficzna dyscyplina. Mógłbym porównać ją do narciarstwa, które uprawiałem wcześniej. Masz minutę na przejazd i musisz być maksymalnie skupiony. Nie możesz wtedy myśleć o czymś innym. Każda, nawet minimalna, dodatkowa rzecz bardzo wtedy przeszkadza. W trakcie jednej minuty musisz zrobić to, co najlepiej potrafisz. Żużel to aktualnie bardzo trudny sport. Jeśli pomylisz się minimalnie, to wyglądasz bardzo słabo i jesteś wolny. Zdarza się tak, że wygrywasz moment startowy i przyjeżdżasz na metę pierwszy z przewagą całej prostej. Kiedy jednak na starcie odrobinę zaśpisz, możesz być ostatni i na metę wjedziesz ze stratą kilkunastu metrów. Jeśli popełnisz błąd, to grubo za to zapłacisz.
Wspomniałeś o tym, że jeździłeś na nartach. To dla Ciebie jeden ze sposobów przygotowania do sezonu żużlowego?
Na początku muszę zaznaczyć, że ja lubię szybką jazdę na nartach. Biegi narciarskie mnie nie interesują. Muszę czuć szybkość i rozwijać duże prędkości. W ubiegłą zimę nie jeździłem zbyt wiele na nartach i teraz muszę przyznać, że to być może jedna z przyczyn mojej nierównej formy w trakcie sezonu. To z pewnością jedna z ważniejszych części mojego życia i tej zimy już mam zaplanowanych kilka wyjazdów w góry.
W sezonie 2020 ponownie będziesz pełnoprawnym zawodnikiem cyklu Grand Prix. Jakie stawiasz przed sobą cele?
Z pewnością chcę być częścią tego cyklu i odgrywać w nim jak najważniejsze role. Ten rok był dla mnie ciężki, ponieważ miewałem częste wzloty i upadki. Jednak dużo się dzięki temu nauczyłem. Wiem, co mam zrobić, aby poprawić moje wyniki. Przede mną pracowita zima. Wierzę, że przyniesie ona odpowiednie efekty.
A jak podobają Ci się zmiany, które wprowadzone zostały do cyklu?
Szczerze mówiąc nie zastanawiałem się nad nimi mocno. Widziałem je, ale nie mam swojego zdania na ten temat. Ja jestem od jazdy, a nie oceny regulaminu. Być może dobrą zmianą jest to, że zwycięzca turnieju dostanie najwięcej punktów. Tak jak w większości sportów. W Grand Prix zdarzały się sytuacje, kiedy zawodnik wygrywający dany turniej nie miał największej liczby punktów. Uważam jednak, że powinniśmy się dostosować do nowych zasad i nie narzekać na nie.
W Grudziądzu jeździliście na specyficznym torze, który dla wielu zawodników był dużym problemem. Odpowiednio przygotowany tor domowy jest kluczem do sukcesu?
Tor domowy zawsze musi być doskonale znany zawodnikom. Musimy w 100% czuć się na nim pewnie i znać każdy jego metr. Wydaje mi się, że w Zielonej Górze też tak to wygląda. Ja przynajmniej za każdym razem trafiałem na bardzo podobną nawierzchnię. To jest bardzo ważne, aby tor domowy zawsze wyglądał tak samo. Zawodnik może wtedy mieć przygotowane dwa motocykle, dwa silniki i być gotowy na wszelkie okoliczności. Powinniśmy też wiedzieć, jak zachowuje się nawierzchnia w zależności od pogody. W tym roku w Grudziądzu mieliśmy trochę z tym problem i wyniki na domowym torze nie były najlepsze. Tor domowy to miejsce, na którym musisz czuć się dobrze i zdobywać dużo punktów.
Co będzie głównym atutem Stelmetu Falubazu w sezonie 2020?
Myślę, że naszą największą mocą będzie to, że wszyscy się doskonale znamy. Uważam, że jesteśmy zespołem, który przy dobrej współpracy może osiągnąć bardzo dużo. Można mieć w zespole pięciu zawodników z absolutnego topu, ale bez współpracy w parku maszyn i na torze nie da to wygranych w meczach. Z taką drużyną, którą mamy, możemy zrobić jednak wiele dobrych rzeczy.
Nowym trenerem naszej drużyny będzie Piotr Żyto. Miałeś okazję z nim współpracować?
Nigdy z nim nie pracowałem, ale znam go bardzo dobrze. Wiem, że to profesjonalista i praca z nim będzie dla mnie zaszczytem.