Szansę na lepsze jutro poprzez osobę Adamsa dostała Australia, która co jakiś czas wypuszcza w świat topowych zawodników. – Jestem pewien, że niedługo Australijczyk zostanie indywidualnym mistrzem świata. Marzę, abym to ja stanął na najwyższym stopniu podium – powiedział jeszcze pod koniec sezonu Brady Kurtz.
Teraz, kiedy leszczynianie sformalizowali współpracę z Leigh Adamsem może być jeszcze łatwiej o kolejną perełkę pokroju Darcy Warda. Zatrudnienie legendy leszczyńskiego klubu przez włodarzy Fogo Unii może być także alternatywą do wprowadzenia przymusu posiadania zagranicznego juniora. W ten sposób mistrzowie Polski mają zamiar kształtować zawodników, którzy w przyszłości mogą trafić do ich drużyny lub – do Stainer Unii Kolejarza Rawicz. - To wielka szansa dla australijskiego żużla. To także pokazuje, że nie trzeba wprowadzać reformy z juniorem zagranicznym w składzie, aby rozwijać światowy żużel. Polska jest numerem jeden światowego żużla i mamy warunki, aby pomóc – stwierdził Jan Krzystyniak, ceniony ekspert i były zawodnik m.in. Fogo Unii Leszno.
W sezonie zimowym także polscy juniorzy będę mogli skorzystać z pomocy legendy klubu – o ile oczywiście nadarzy się okazja wylotu do Australii. Pierwszym takim zawodnikiem jest Szymon Szlauderbach, którego do wyjazdu namówił Jaimon Lidsey. - Szkoda, że Leigh nie może takiej funkcji pełnić w Polsce, bo na pewno cały żużel by na tym skorzystał. W Lesznie nie brakuje chłopców, którzy chcą uprawiać ten sport. Niemniej jednak uważam, że Szymon Szlauderbach musi z lekcji od Adamsa wyciągnąć maksymalnie dużo. Choć nie spędzi tam całego sezonu, a tylko jakiś krótszy okres czasu. Należy pamiętać, że w przyszłym sezonie to on będzie stanowił o sile leszczyńskiej formacji juniorskiej. Wiosną zobaczymy czego się nauczył – zakończył Krzystyniak.